Skraj zakazanego lasu.

sdad

Od razu skierowała się w stronę Lasu, gdy tylko przekroczyłą próg zamku. Ciąglr byłą w tym pieprzonym szkolnym mundurku, więc od razu poczuła na nogach, okrytych jedynie rajstopami chłodny wiatr. Przywołała z dormitorium krótką kurtkę, nie za ciepłą, ale zawsze. Gdy dosżła ubrana już w nią do skraju, wybrała sobie drzewo niezbyt zaraz przy błoniach, bo ekhm, samobójstwa nie zamierzała popełniać, zagłębiając się w tych ciemnościach w głąb gąszczu.
Usiadła więc pod tym drzewem, wygodnie opierajac sie o jego pień plecami i głową, nogi wyciągnęła przed siebie, łącząc je w kostkach. Z daleka jedyne, co mogło ją zdradzić to słabiiutkie światełko jointa, którego trzymała między wargami, co jakiś czas uchylajac je, żeby dym mógł się wydostać z organizmu. Jedna ręką masowała sobie nadgarstek drugij odruchowo, chcąc jakoś przyspieszyć czas zniknięcia siniaków. Taak, nie chciał jej nic zrobić,ale go trochę poniosło.
Patrzyła gdzieś w stronę jeziora nieobecnym wzrokiem, trawiąc całą rozmowę z korytarza. Niektóre zdania ślizgona jakoś uporczywie wryły się w jej pamięć, męcząc ją. Nikłą nadzieja pozostawała, że w pewnym momencie wszystko co mówił, było kłamstwem. Zawsze można sobie tak wmawiać, nie? Między czasie wyjęła z ust jointa, na chwilę przerywając palenie i zaczęła nucić pod nosem ulubioną piosenkę po włosku dla uspokojenia. To, że z zewnątrz wyglądała jak ideałspokoju, nie oznaczało, że wewnątrz jeszcez nie wrzała. Ale przechodziło, dość szybko.

Wyszedł na błonia i od razu zapalił papierosa. Stanał na chwile przy wrotach rozgladając się. Zastanawiał sie gdzie mogła pójść dziewczyna a po chwili już był na skraju lasu. Zauważył jasne światełko które się jarzyło w ciemności i uśmiechnął się pod nosem. Oparł się o to samo drzewo po prawej stronie dziewczyny. Palił przez chwile spokojnie wydmuchując powoli dym z płuc.
- Nie siedź na ziemi. Przewieje cie. - mruknął tak zeby usłyszała. zero troski czy coś. zwykłe przyjacielskie stwierdzenie zeby jakoś zaczać rozmowę. Nie miał zamiaru jej przepraszać czy coś. po pierwsze nie czuł takiej potrzeby a po drugie stwierdził ze i tak nie miał za co przepraszać.

Intuicyjnie wyczuła jakąś sylwetkę, zbliżającą się do niej. Przyglądała się coraz bardziej widocznym rysom, w końcu komentując jego przyjście lekkim uśmiechem. Chwilę jeszcze siedziała, jakby go nie usłyszała, jednak zaraz wstałą powoli, otrzepując spódniczkę ze ściółki. Oparła się plecami o drzewo obok niego i zerknęła, na chłopaka
- W sumie jak już ci tyle powiedziałam, to dodam tylko, że to przez zakład. Wkurwiłam się wtedy - powiedziała po namyśle, przenosząc przymrużone oczy przed siebie, jakby chciałą coś wypatrzeyć. Nie, nie miałą zamiaru jakos kontynuować tematu, tylko chciałą mieć to z głowy. Wyjaśniła, skąd to zachowanie w ostatnich dniach, tyle.

Skrzywił się słysząc słowa dziewczyny.
- A moje nie. Zachowywałem się tak przed zakładem, jednak przestałem właśnie po tym zakładzie. Nie mam ochoty się w to bawić i tyle. Podobasz mi się, chce się z tobą kochać, ale nie chce tego sprowadzać do tej chorej zabawy. Dlatego przestałem. - powiedział spokojnie. Miał dosyć tego tematu, ale miał wrażenie ze trzeba to tak zakończyć. Już wszystko chyba było wyjaśnione. Przynajmniej miał takie wrazenie w tym momencie.
Palił spokojnie podobnie jak dziewczyna patrząc gdzies w przestrzeń.

MOże sietego nie spodziewał, ale słysząc to dziewczyna odwróciłą głowę w jego do niego znowu z lekkim uśmeichem i iskierkami zadowolenia w oczach
- Dzięki. Miałam taką nadzieję - powiedziała, całkiem szczerze. Miałą nadzieję, że nie wejdzie w ten chory zakłąd i nie będzie próbował jej zdobyć na silę tylko dlatego, że sieząłoyć pod wpływem trawy i ognistej. To by było żałosne. Nienawidziła, jak się ją traktowało przedmiotowo, dlaego taka wkrzona o ten fakt była.
- Z tym zakładem, jednak jesteś mądry Cardin - dodała, żeby przypadkiem nie odniósł to do czegos innego, na koniec powiększając na moment przekorny uśmiech. Wracała do siebie, ewidentnie. Oczywiście, rozluźnienie się jej w tym pomogło w większości, ale też wygadanie wszystkiego. Już w lepszym nieco nastroju pokręciłą nieco głowę jakby w niedowierzaniu temu wszystkiemu. Zgniotła resztkę jointa o korę drzewa obok siebie, wyrzucajać go potem gdzieś w ciemność.

Prasknał śmiechem.
- Serio myślałaś, ze wezme ten zakład? Nie, dzięki. Nienawidzę takich motywów. - powiedział kręcąc głową. Po chwili osunął się po drzewie i usiadł obok niej z lekkim usmiechem. Objął dziewczynę ramieniem i przytulił do siebie całując w głowę. Czyli wszystko już było w miarę normalnie.
- Naprawde mnie nie znasz, Mistel, w takim razie, wiesz? - zapytał cicho wydmuchując dym gdzieś ponad jej głową. Po chwili spojrzał na nią już lekko rozbawiony cała tą sytuacją.
- Pamiętasz tą gryfonkę z korytarza? - zapytał przypominając sobie nagle ze chciał z kimś pogadać i to właśnie z Mistelową.

Poszerzyła mimowolnie uśmiech, słysząc jego śmiech. Całkowity koniec, wreszcie. Oparłąsiebokiem o niego, śmiejąc się cicho
- Ty go wziąłeś, głupku. Tylko miałam nikłą nadzieję, że jednak zrezygnujesz, jak ci kac przejdzie - stwierdziła, poruszając brwiami.
- I cicho, znam cię - zaprotestowała z udawanym oburzeniem, tracajac go lekko - nie burz mi mojego cudownego świata. - mruknęła, powstrzymując śmiech, parskając jedynie pod nosem. Gryfonkę... tak. Ciężko zapomnieć.
- Noo... chyba już mnie nie lubi - powiedziała, wyrźnie dajać znać w głosie, że ma to jednak gdzies... bo miała - co z nią? - spytała, całkiem jednk gotowa na wysłuchanie jakichś nowych rewelacji.

Wywrócił oczami.
- Gdybym wszystko od razu pamiętał już dawno bym się z tego wywinął, mistel. - powiedział rozbawiony. Zadziwiające, jeszcze niedawno byli dla siebie zimni i jakby obcy a teraz się normalnie śmiali jak dawniej. czasem chyba jednak sa potrzebne takie kłótnie zeby oczyścić atmosferę.
- Po tej imprezie wylądowaliśmy z nia w kuchni no i wiesz... W każdym razie stwierdziła ze za kazdym razem jak się spotkamy to skończy się tak samo. - powiedział wywracajac oczami. Nie zeby miał coś przeciw, ale troche go bawiły takie osoby, bo Nad w pewnym momencie wyglądała na serio zdesperowaną.

Zerknęła na niego gdy to powiedział, jakby sprawdzajac, czy nie ma zamiaru wybuchnąć śmiechem i powiedzieć że to zart. Chociaż jej amej zbierało sie na zabójczy śmiech, jak nic.
- To chyba już wiesz, co miałam na myśli, mówiąc o tej dziwce - mruknęła, szczerząc się z rozbawieniem. To był jednak taki lekko rzucony komentarz, niekoniecznie wymagajacy idealnej odpowiedzi.
- No ale co? Wiesz... widocznie lubi mieć wszystko zaplanowane... patrz, jak się troszczy. Juz ci pewnie wszystkie weczory do końca roku obmyśliła - powiedziałą lekko kpiącym tonem, choć tu bardziej kpina była skierowana do nieobecnej, nie do niego. Takie zachowanie było dla niej conajmniej poniżające, no ale. Posłała mu pytające wyraźnie spojrzenie, bo niezbyt rozumiała w sumie, czemu jej to mówi.
- I ty co? - spytała więc, znowu się o niego wygodnie opierając i czekajac na dalszą część.

Nie, nie miał zamiaru wybuchać śmiechem, jednak to było troche zabawne. Ale jakby się bardziej nad tym zastanowić to to było przerażające.
- Wiem o co ci chodziło. Dlatego mówiłem ze nie chce byś się tak zachowywała. - powiedział kręcac lekko głowa. Oparł policzek na jej głowie i przymknął na chwile oczy.
- No a ja nic. Miałem dobry humor to jej pozwoliłem zrobić ze sobą co chciała. Ale nie mam zamiwru dawać jej się przy każdym spotkaniu. Raz na jakiś czas jasne, ale nie za często. - powiedział cicho z lekkim pobłażliwym uśmiechem. Dzisiaj gdyby Saphira się nie pojawiła dziewczyna pewnie by dażyła do stosunku. A on miał taki humor że nie miał ochoty wtedy.

- Skąd u ciebie tyle litości? - spytałą retorycznie, jednak podświadomie wiedzac, że jemu to pewnie niemniej sprawiało przyjemności. Pomińmy, że dziwnie je było o tym z nim rozmaiwać, ale nie dała po sobie tego poznać. Jeszcze by coś pomyślał. Ale... z taką gryfonką?! Nie, dobra, spokój.
- W ogóle was ostatnio na gryfonki wzięło - mruknęła jednak pod nosem jakby bardziej do siebie, przewracając oczami. - to chyba będziesz musiał przed nią uciekać - stwierdziłą już całkiem do niego z rozbawieniem, wyobrażając sobie taka sytuację. Niee, to zbyt nierealne ale wiesz, taka napalona może być groźna.
- Nie pij i nic od niej nie jedz - dodała groźnie kiwając palcem. No, musiała go ostrzec, nie? Wystarczająco dużo bzdet sie nasłuchała oddziewczyn z jej roku, co potrafiły zrobić...

Wywrócił oczami.
- Litość... bardziej tam chodziło o to że miałem ochotę na seks. - powiedział wzruszajac rozbawiony ramionami. Usmiechnął się do niej lekko. No niby gryfonka i powinien się od nich trzymac z daleka, ale jednak... Dziewczyna to dziewczyna, a Nadine nie nalezała do najbrzydszych.
- Nas? - uniósł brwi zdziwiony. -Kto jeszcze w takim razie z gryfonką się szlajał? - zapytał patrząc na mistelową rozbawiony. Żadne z nich nie pokazywało swoich uczuć ani o nich nie mówiło co było momentami wkurzające.
- Nie mam zamiaru. jezeli juz to tylko seks i nara. - powiedział gładząc ją odruchowo po ramieniu.

Pierwszej częście nie skomentowała, bo wcześniej się domyśliła. Cóż, nie było to trudne.
- To nie wiesz? yślałam, że sie chwalił wam w pokoju - stwierdziła rzeczywiście zdziwona tym. Przez chwilę się zastanawiała, kiedy sie o tym dowiedziała w ogóle. Aa, fakt, ale Ryan też był wrtedy, czyli zapomniał
- Gabe przecież... coś kręciłz jakąś. Śmiałam sie z Chacem z tego, pamiętasz? Byłeś wtedy, o tych waszych stoczeniach - podsunęła mu, śmiejąc się cicho na wspomnienie ich oburzonych min i żeby czasem znowu to nie nastąpiło, cmoknęła go krótko w policzek.
- No, mam nadzieję - rzuciła jedynie na to ostatnie, po chwili sobie uświadamiając głębsze znaczenie słów, więc wierzyła teraz, że nie zrozumie tego zbyt... ogólnie.

Przymknął na chwile oczy zastanawiajac się nad tym co powiedziała dziewczyna. zaraz potem jego twarz rozjaśnił szeroki usmiech na ustach. Zaśmiał sie cicho.
- Dobra, pamiętam. Od tego ćpania i picia mam dziury w pamięci to dlatego. - powiedział ze wzruszeniem ramion. Kiedy mu się powie to sobie przypomni ale to tak łatwo nie nastepuje. Przynajmniej w jego przypadku.
Przechylił lekko glowę patrząc na nią.
- Zazdrosna jesteś? - zapytał unosząc brwi rozbawiony.

- Patrz, ja jeszcze nie. Mówiłąm, nie mieszajce - powiedziała, jakby z tego dumna, choć co do jej ćpania, to była daleko w przodzie wśród nich. No, ale nie piła tyle, to inna sprawa i zwykłe fajki też tylko okazyjnie... no bo jointy to jej miłość, nie? xd
Na jego pytanie podniosła głowę, patrząc na niego dziwnie, jakby powiedział coś na rpawdę głupiego
- Żartujesz? Nie, po prostu nie chcę cię odwiedzać w Mungu potem - wyjaśniła, wzruszajac ramionami. Też coś. Ot tak, jej wyszło takie sformuowaie. A że nieswojo sie czuła, jak o tym wszystkim mówił, to przecież normalne. Przyjaźnili się, no. Znowu chciał podburzyć jej idealny świat.
- To ty byłeś zazdrosny - stwierdziła po chwili z zadziornym uśmiechem, zmieniajac pozycję i kładąc się z głową na jego nogach. Patrzyła na niego teraz z dołu, ciekawa czy jego reakcja będzie 'baardzo' podobna do jej, czy tylko 'bardzo'. xD

Skinąl głową.
- Racja, tym razem ci przyznam racje. - powiedział jakby to było najgorsze co musiał zrobić. Zaraz jednak uśmiechnął się i pocałował ją lekko.
- Zazdrosny? Schelbiasz sobie, Mistel. - powiedział rozbawiony na jej stwierdzenie. Nie był zazdrosny, tylko nei lubił jak go sie olewało i tyle. A ze to zrobiła Mistel to troche gorzej to przezył i tyle. Nic wiecej. W sumie teraz zaczął sie zastanawiac czy kiedys był o kogoś zazdrosny, ale nie przychodziło mu nic takiego do głowy.
Zaczał grzebać jej w kieszeniach, kiedy znalazł co chciał uśmiechnął się szerzej. Zapalił jointa i zaciagnął się mocno z przymkniętymi oczami.

- Uau. Zapiszę to sobie chyba gdzieś - zażartowała, śmiejąc się krótko. Oddała krótko pocałunek, usmiechajac sie potym uroczo.
- Byłeś. - powiedziała stanowczo, nie tracąc wyrazu twarzy - ale ok, nie zaprzeczyłeś w sumie - dodała po chwili zastanowienia z błyskiem wesołości w oczach. Bo nie zaprzeczył. Lubiła czasem z przekory go tak łapać za słowa, różne rzeczy wychodziły wtedy, często całkiem przypadkiem i nieprawdziwe.
- Eej.... eh - zaprotestowała na jego okradanie, ale koniec końców tylko przewróciła oczami. Dopiero paliła. Przygryzła na sekundę wargę i odwróciłą wzrok nad siebie, czyli gdzieś w niebo pomiędzy koronami drzew.

Uniósł brwi patrzac na dziewczynę.
- Byłem? No skoro tak uważasz... Wmawiaj sobie gównairo. - mruknął rozbawiony. Mistel była młodsza od niego w dniach czy nie? W sumie nie wiedział, ale dla niego ona zawsze będzie gówniara. No w końcu to siostra jego przyjaciela, a to ze bliźniaczka to juz taki drobny szczegół.
- Nie narzekaj. Sama też mi pare razy zabierałaś fajki. - powiedział paląc spokojnie. Po chwili dał jej się raz zaciągnąć. Zaraz jednak zabrał jej jointa i sam palił. Na dziś dziewczynie jeden starczy. Jednak w duchu cieszył się ze wszystko sobie wyjasnili.

Popatrzyła na niego tryumfalnie, i jednoczesnie z rozbawieniem
- O. Znowu nie zaprzeczyłeś, widzisz? Czyli tak jest - dokończyła, oczywiście chcąc mieć ostatnie słowo. Za tą gówniarę, że nie mogła wiele w tej pozycji zrobić, z cwaniackim uśmeichem wyciagnęła w bok rękę i uszczypnęłą chłopaka lekko, ale odczuwalnie w nogę. Ha.
- Ok, ok, pal. Mam jeszcze - rzuciła obojętnie, korzystając z okazji zaciagając sieraz, ale mocno. Taak, niech żyje w błogiej nieświadomości xd. Spaliła już... dwa i pół, dokładniej. Przed lekcjami i po też, oczywiście. Ciężki dzień, choleeeernie.

Wywrócił oczami.
- Nigdy nie byłem o ciebie zazdrosny, Saph. Nie ma tak dobrze w życiu. - powiedział rozbawiony tym ze dziewczyna się upiera przy swoim. Jakaś taka dziwnie uparta przy tym była. Podobałoby jej się to ze jest zazdrosny o nią? Ciekawie. W ogóle dziwnie. Dla reszty była jak rodzeństwo, tylko dla niego była jak dziewczyna.
- Nie wątpie ze masz. zdziwilbym się gdybyś nie miała, ćpunko. - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach, jednak nie tak zeby ją obrazić. Może i dziewczyna paliła tego za dużo, ale no trudno. Już nie raz próbowal z nią o tym gadać.

Wywróciła oczami ładnego młynka, nie odzywajac się już na ten temat, pewnie też dla swojego dobra. Tak, to chyba dlatego. Cała reszta była jej albo prawdziwym, albo przyszywanym rodzeństwem. A że mistelowa ma skomplikowane czasem myślenie, mogła stwierdzić, że panicz Cardin mógłby czasem być o nią zazdrosny. Choć w sumie tak do końca nie było. Byle nie traktował jej też jak siostry, to to ją tak ruszyło po rozmowie z korytarza. Zwariowałaby chyba z trzema 'braćmi' w szkole. Apokalipsaa.
- No tak, ale lepsze to nić ćpun i pijak w jednym - odcięła również z uśmiechem - ale na noc już nie pale. Koszmary będę miała - stwierdziła po namyśle. Prawie zawsze tak było, wolała nie ryzykować znowu nieprespaną całą nocą.

Pokręcił głową rozbawiony.
- Pijakiem jest Chase, ty i braciszek ćpunami, ja jestem seksoholikiem. - powiedział rozbawiony. Fajny podział grupy, ale w sumie chyba najbardziej prawdziwy. Chociaż Gejb zaliczał się po trochu do kazdej z tych grup, jednak to taki drobny szczegół.
- zawsze możesz ze mną spać. Z tego co pamietam ostatnio nie miałaś koszmarów.- powiedział wzruszajac lekko ramionami. Wtedy co gejb zrobił tą chora aferę paliła przed snem i nie miała koszmarów. Oczywiście dopóki kochany braciszek nie stwierdził ze afere najlepiej robi się w środku nocy.

Roześmiała się, słyszac ten podział. No ale fakt, trafny, idealnie niemal.
- Brawo, nieźle ci poszło - mruknęła, kręcąc lekko z niedowierzaniem głową - ale trawa to jeszcze nie narkotyki - dodała po namysle, unoszac brew znacząco. Ćpuni tak, jakby na serio patrzeć, to byli ludzi już uzależnieni od prochów, najlepiej dajacy sobie w żyłę. Oczywiście, możliwe barzo, że takie miała wytłumaczenie, bo przcież sama siebie za ćpunkę nie uważała, a uwagi chłopaka traktowała czysto jako żart.
- Taak ale wiesz, nie chcę znowu latać po pokoju - mruknęła, krzywic się lekko. Nawet jej do głowy nie przyszło, żeby inaczej w tym momencie rozumieć jego propozycję. Pewnie by przyszła i to z chęcią spać, ale włąśnie, Gabe. Skąd mogła wiedzieć, czy sobie nie odpuścił całkiem? Nie rozmawiała z nim od tamtej pory, źle.
- Patrz, trzeba rozmasować - powiedziała, wyciagając obydwie ręcę w górę i podtykając mu pod oczy osiniaczone nadgarstki z niewinną miną.

No bo to był żart. Nie chciał jej w żaden sposób obrażać czy coś. Po prostu stwierdzał fakt w żarcie. Nic więcej.
- Nie będziesz. zakopiesz sie tak pod kołdrę ze cie nie zauwazy. - powiedział ze wzruszeniem ramion. Chociaż pewnie Gejb tak szybko nie wróci do dormitorium.A jezeli wróci to nie zwróci uwagi na to czy ktoś leży u niego w łóżku czy nie. Przynajmniej taką mial nadzieję. Zresztą nie miał zamiaru nic dzisiaj zaczynać. Po tej rozmowie jakoś tak miał na razie pewien... hm... nawet nie wiem jak to nazwać. W każdym razie nie dziś.
Spojrzał na jej nadgarstki i uśmiechnął się lekko.
- Dobra, dawaj. - mruknął cicho i zgasił jointa. Wziął jej nadgarstki i zaczął powoli masować.

Chrąknęła cicho i parsknęła śmiechem, tej uwagi juz nie mogąc przegapić. On na prawdę mówił to wszystko ot tak, odruchowo? Seksoholik, jak nic.
- Chciałbyś - mruknęła, przewracając oczami z rozbawieniem i znowu parsknęła śmiechem- czekaj - mruknęła, zabierajac jeszcze ręce. No skoro tak, to musi skorzystać, bo sytuacja może się ne powtórzyć zbyt szybko, nie? Taa, każda wymówka dobra, ale nieważne.
- Jedziemy na pół Cardin - powiedziała, wyciagnęła skręta i odpaliła, wsadzając sobie do ust, po czym podała mu z powrotem ręce z zadowolonym uśmiechem i przymknęła oczy, od czasu do czasu jedynie uchylajac wargi, żeby wypuścić dym. No, taki wieczór sie nie zapowwiadał, zdecydowanie. Prawie raj, nie? xD

Dopiero po chwili zajarzył o co dziewczynie chodzi i sam też się zaśmiał. Pokręcił głową.
- Ej bo mnie wykopią z roli seksoholika i ty na nią wlecisz. To nie fair. - powiedział jakby rozpaczał zaraz jednak znowu wybuchł śmiechem. serio, nie myślał o tym w ten sposób. Po prostu powiedział, zdarza się. A to ze dziewczyna miała skojarzenia to już nie jego wina.
Pokręcił glową z niedowierzaniem widzac jak wyciąga kolejnego jointa.
- Ty nigdy nie masz dosyć co nie? - zapytał nie oczekujac od dziewczyny odpowiedzi. I tak ją znał. Kiedy ponownie podała mu nadgarstki to je zaczął masowac delikatnie.

- Taa, bój się - mruknęła tylko groźnie, po czym znowu się zaśmiała z, jakby nie patrzeć dziwnej sytuacji. Potem już tylko spokojnie leżała i paliła z zamknietymi oczami, dając przeróżnym obrazom i kolorom przepływać przez głowę, od czasu do czasu pomrukując cicho z zadowoleniem. "Widoki" w głowie stawały się coraz bardziej fantazyjne i głupie zarazem, pewnie przez działanie narkotyku, toteż w końcu wzięła jedna rękę i wyjęła sobie używkę z ust, wsadzajac ją chopakowi. Przecież nie może się zmarnować.
- No patrz, właśnie mam - odpowiedziała dumnym głosem, parskajac cichym śmiechem, raczej z niczego. Bywa.

Wywrócił oczami po raz kolejny tego wieczora. Ale już nic nie powiedział na ten temat. Dobrze ze wszystko wróciło do względnej normy. Patrzył na dziewczynie która była w stanie już dla niej właściwym i uśmiechnał sie pod nosem lekko. Schylił się i pocałował ją namiętnie w momencie kiedy wypuszczała dym. Po chwili się odsunął i sam go wypuścił.
- No wreszcie. - powiedział rozbawiony. Zaciagnął się jointem cały czas masując nadgarstki dziewczyny. Patrzył na jej siniaki z lekkim skrzywieniem. Gabe serio przesadził.

Zbyt zajęta była.. śmianiem się? Stanowczo to było za dużo, jak a jeden dzień. Chociaż teraz tak nie uważała, niee... było lekko, śmiesznie a jej błędny wzrok ślizgał sie po otoczeniu, jakby go nie zauważając. Pocałunek oddała odruchowo, tylko na moment go przedłużając.
- Co nareszcie? - spytała, zatrzymując jakoś na nim na chwilę spojrzenie, by po chwili zjechać nim w bok. Drzewo. Zduszony śmiech. Ok.
Przestałą czuć jego masaż, w ogóle o nim zapominając. Siadło jej jak zwykle nagle i mocno, no ale zabawa się zacznie później. Chyba tylko z jej znanego powodu uniosła jedną nogę prostopadle do ziemi i wbiła w niazainteresowany wzrok, czekajac na odpowiedź ślizgona.

Patrzył na nią rozbawiony. Dopalił jointa i zgasił go. Nie wiedział czemu, ale go jakoś tak nie brało jak dziewczynę. Ta jak juz zapali porządnie to wyczyniała właśnie takie numery jak teraz. Uniósł zdziwony brwi widząc jak przygląda się swojej nodze.
- Starczy ci na dziś. Zaraz idziemy spać. - zarządził puszczając jej nadgarstki. Oczywiście spódniczka musiała jej się podwinąć. Widział teraz doskonale jej całą nogę i fragment bielizny. Przełknął cicho ślinę. Pamiętał jednak ze dziewczyna jest nie dokońca swiadoma tego co robi. Tym razem można jej wybaczyć.

- Nie odpowiedziałeś mi - burknęła ot tak, choć w sumei nie pamiętała, o co pytała. Zrobiłą jeszcze to samo z drugą nogą, kwitując w końcu ich wybuch jakimś mamrotaniem pod nosem po włosku.
- Zaraaaz - mruknęła, przeoszac na niego szare tęczówki, ledwo widoczne przy rozszerzonych źrenicach. Przyciągnęła ślizgona na chwilę do namiętnego pocałunku, by po chwili podnieść się z wesołym uśmiechem maniaka.
Mruknęła pod nosem coś w rodzaju pająki i rzucając tylko przelotne rozbawione spojrzenie pod nosem, wstała i ze śmiechem powędrowała w głąb Lasu, w sumie ledwo idąc, ale zawsze. Posuwała się do przodu, o.

Wywrócił oczami. Sama nie pamiętała juz o co chodzi więc nie było sensu jej uświadamiac. Kiedy podniosła drugą nogę zapragnął ich dotknąć. Jednak zamiast to zrobić oddawał pocalunek do którego przyciągnęła go dziewczyna. Zanim się zorientował ona już wstała i poszła do Lasu. Zaklną cicho pod nosem i pobiegl za nią. Złapał ją w pasie i obrócił w stronę wyjścia z Lasu.
- Tam idziemy mała. - powiedział jej na ucho z uśmiechem na ustach. Następnym razem Gabe albo Chase się nią zajmują.

A ona tylko szła zwiedzać świat widziany innymi barwami, pf. Parsknęła cicho śmiechem dając się poprowadzić bez protestów w odpowiednią stronę. Jutro rano lekcje... chyba tym razem nie dotrze. Chorobowe weźmie, jak nic xd.
- Ok, rycerzyku - mruknęła, i po chwili zniknła z nim w ciemności, udając się zapewne prosto do lochów.