"Owocowy" obraz.

Powoli i spokojnie szła korytarzem rozglądając się dookoła. Jadła przy okazji jabłko, drugie chowając do małej kieszeni w piżamce. Zabawne, to jak się ubrała i oczywiście to, że się spóźniła! Bardzo żałowała, więc skrzywiła się na samą myśl. Nagle zatrzymała się..a może tak iść sobie do PW Ślizgonów albo Puchonów? Nie wejdzie tam znając życie, ale spróbować przecież nigdy nie zaszkodzi. Była ciekawa kogo spotka po drodze.

Nie ma to jak spacerek o tej porze. Jak zwykle z łapami w kieszeniach, dziecko piękna wędrowało korytarzami zamczyska. Akurat kroki skierował do lochów. Czemu? Bo tak! Niby stąd dość daleko do wieży krukonów, ale walić to. Cisza, spokój, zło i mrok. Może być. I wszystko było całkiem normalnie i byłoby nadal gdyby nagle nie spostrzegł panienki, siłą rzeczy znanej mu z widzenia w dość..ciekawym stroju. Zatrzymał się. Jego brwi powędrowały ku górze. łoo..

// wymęczyłam z tym pisaniem? xd

Zatrzymała się przed nim i uśmiechnęła przesłodko, wgryzając się już po raz kolejny w jabłko. Zapewne był to niecodzienny widok. Dziewczyna, w dość...ekstrawaganckiej piżamce i chłopak zupełnie zdezorientowany, bo na takiego wyglądał stojący przed nią. Dodatkowo ona była mała, a on duży. Ona się uśmiechała, a on wysoko unosił brwi do góry. I miała gdzieś czy ją wyśmieje, jej podobał się strój.

/no jak widac xd /

O tak. Z perspektywy osoby trzeciej to musiało wyglądać przeuroczo. Stoją sobie tak w milczeniu, ta sobie żre, a on obserwuje. Bo on ogólnie rzecz biorąc lubi obserwować. Szkoda czasem, że nie ma rentgena w oczach, no ale co poradzić! Nie mógl powstrzymać się od nikłego uśmieszku i podejścia bliżej. Wyjął ręce z kieszeni, tradycyjnie skrzyżował je na piersi
-Do twarzy ci

/ przepraszam ;) /

- Wiem. - Uśmiecha się, nie ukrywając swojej skromności. - Wiem, też, że chciałbyś mieć rentgen w tych swoich pięknych oczkach, ale pomażyć dobra rzecz. Chcesz gryza? - Wystawia w jego stronę jabłko, oblizując usta, na których zostało jeszcze trochę soku.

/wybaczam

-Rentgen w tych moich pięknych oczkach by się przydał, nie ukrywam. Zawsze zostaje mi ciut bardziej pracochłonny wybór rozebrania cie
Wzruszył ramionami właściwie całkiem obojętnie. Jakby sie postarać to by mu z pewnością wyszło, także w porządku. A co do owocka, pokręcił przecząco głową na znak, że nie ma ochoty. Niech sobie dziewczę samo zje, potem jeszcze zwali na niego że głodna chodzi

- Na który z pewnością się nie zgodzę. - Mów spokojnie i gryzie sobie jabłuszko, opierając się o ścianę. - Zdradzisz mi co tu robisz? - Pyta i unosi brwi, poprawiając piżamkę. Dziwi się, że chciało mu się tutaj iść, nie wygląda jakby wybierał się na impreze, a do wieży krukonów, zdeczka wysoko, do niej jeszcze wyżej, ale jednak..gdzie lochy, a gdzie piąte czy siódme piętro?

-Nie mów hop..
Pokręcił głową z niedowierzaniem. Jak zwykle te same gadki i wymówki! Nie żeby rozbierał każdą napotkaną dziewczynę. No skąd. Sie mu nie chceee. A dałby radę! Dobra, może nie KAŻDĄ. Ale wiele no. ma się swoje sposoby. Ale jego taka przesada specjalnie nie bawi. Cóż zrobić!
-Zdradzę. Spaceruje. Musze zaczerpnąć nikotynowego powietrza, a w lochach go najwięcej
Krótko zwięźle i na temat. Nawet w sumie prawdziwie. Swoje spojrzenie przeniósł na jej piżamkę
-A Ty co..po kuchni się szlajałaś z tym jabłkiem?

- Brudną mam? - Pyta zmartwiona i wiedzie wzrokiem tam gdzie on. Uśmiecha się i przenosi wzrok na niego.
- Zdziwię cię, byłam na imprezie! - Porusza zabawnie brwiami. - Którą swoją drogą się skończyła...niestety. A w kuchni byłam..z takim jednym ślizgonem i Nadine..wzięłam dwa jabłka i wyszłam. - Otwiera kieszonkę tak, że widać jej brzuch i pokazuje drugie jabłko. - Nudni byli. - Mruczy, trzymając w zębach niedojedzony owoc.

Pokręcił przecząco głową przenosząc spojrzenie znów na jej oczy
-Zbyt mało obcisłą
Odparł po tych krótkich oględzinach stroju. Piżamki obcisłe nie bywały, a szkoda. Koszule nocne bywają lepsze z wiadomych przyczyn
-Słaba i krótka impreza być musiała. A kuchnia..trójkącik nie zaskoczył? Szkoda, nie?
Na jego jakże cudna twarzyczkę wpełzł cwany uśmieszek. Przynajmniej by się coś wydarzyło, a on przechodząc obok miałby ciekawe efekty dźwiękowe.

- Nie miałam ochoty. - Wzrusza ramionami i wyciaga różdżkę, niszcząc ogryzek. - Miałam nadzieję, że spotkam ciebie i weźmiesz mnie od razu. - Śmieje się i przeciąga. - Ale, że ty widze jesteś cienki..i dlatego tracimy czas na tą konwersację, a moglibyśmy robić coś dużo ciekawszego. - Żartuje.

Podszedł bliżej, właściwie zatrzymał się centralnie przed nią. Na jego twarzy znów pojawił się cwaniacki uśmieszek. Jeg wzrok wciąż utkwiony był w jej oczach. Wzruszył tylko ramionami
-To nie pora na szachy czarodziejów
Zażartował przysuwając się jeszcze o parę milimetrów. Albo..nie. Pchnął ją nawet delikatnie by plecami znów oparła się o ścianę. Oparł ręce o mur tak by dziewcze było między nimi
-Chyba, że znasz ciekawsze zabawy
Szepnął nachylając się do niej, tak że gryfonka czuła jego ciepły oddech na swej szyi. Ah

- Znam, parę dużo ciekawszych.
Mruknęła cicho i przygryzła wargę, dłonie położyła na jego torsie i odsunęła tak, że patrzyli sobie w oczy.
- Ale to nie miejsce na zabawę, którą mam na myśli.
Uniosła wargi w nieco cwanym uśmieszku i przejechała palcem wzdłóż jego mostka, jadąc mu po brzuchu i zatrzymując się na podbrzuszu. Rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
- Jeśli masz pomysł gdzie możemy się przenieść...to czekam na propozycje.

-Czy ja wiem..ta szkoła nie jest odpowiednia do...zabawy. Łazienka, sala..wybieraj.
Odsunął się ciut, przy okazji obejmując ją w pasie, tak by odsunęła się od ściany razem z nim. Przejechał wargami po jej szyi, dłonią wzdłuż talii. Na koniec spojrzał wyczekująco

- Swoją drogą masz racje, a ja cię ledwo znam, ale to nie ważne. - Unosi brwi i rozgląda się. - Chodźmy do łazienki na pierwszym piętrze. - Wzdycha i łapie go za rękę, ruszając po schodach do góry. Uważa, żeby nie przyłapał ich nauczyciel, ani Filch, więc rozgląda się z uwagą.

Stanął dokładnie na wprost obrazu, pocierając ręką o szczenkę. Zawsze lubił ten obraz ze względu na jego ciekawą kolorystykę.