Elisabeth Gattringer Uczennica
Płeć :
Liczba postów : 69 Join date : 07/04/2010 Skąd : Niemcy
Karta Czarodzieja Klasa: VI Krew: Genetyka: wilkołak
| Temat: Elisabeth Bethany Gattringer, uczeń Czw Kwi 08, 2010 2:29 am | |
| Imiona - Elisabeth Bethany nazwisko - Gattringer data urodzenia - 06.10.1993r. klasa - VI
wygląd – Elisabeth ma 175 cm wzrostu, jak na dziewczynę jest wiec dosyć wysoka. Jest szczupła, ale wysportowana. Rodzice dbali by dziewczynie nie brakowało rozrywek i uprawiała najróżniejsze sporty, jakie tylko jej się podobały w tym również wiele mugolskich wymysłów jak paintball czy piłka nożna. Ma szare oczy, czarne włosy sięgające za ramion, które podobnie jak wzrost oraz bladość skóry są cechą charakterystyczną w wyglądzie Gattringerów (mamy, jej i brata). Bardzo ważną rzeczą, o której należy wspomnieć przy opisywaniu wyglądu Elisabeth jest jej podejście do innych i pewność siebie, która odbija się w jej postawie, sposobie chodzenia, spojrzeniu i zadartym do góry nosku. Ma blizny na obojczyku i prawym ramieniu powyżej łokcia. Nie udało się ich usunąć. Ubiera się różnie, nie prezentuje nadmiernie swoich wdzięków wychodzi z zasady jeden atut naraz.
Charakter – Elisabeth jest pewną siebie dziewczyną, która patrzy na wszystkich z góry. Jej rodzice nie oszczędzali pieniędzy na zachcianki córki, stąd od zawsze wydawało jej się, ze jest ważniejsza od innych. Trzeba powiedzieć, ze pewność siebie Elisabeth nie wychodzi absolutnie z przekonania o atrakcyjności, tylko z przekonania o posiadanych umiejętnościach i wiedzy. Jej podejście do innych zaczęło zmieniać się dopiero w czwartej/piątej klasie, kiedy zaczęła bardziej integrować się ze swoimi rówieśnikami. Oczywiście nie była to diametralna zmiana, Elisabeth nadal zostaje arogancką młodą dziewczyną, której trudno jest przekonać do siebie nowe towarzystwo. Lubi alkohol i towarzystwo, ale uważa, ze we wszystkim trzeba zachować umiar i nigdy nie doprowadzić do sytuacji, w której ona lub ktokolwiek z jej rodziny mógłby się za nią wstydzić. Jest bardzo drażliwa na punkcie honoru i swojej rodziny. Jest dumna z tego, iż nosi nazwisko Gatrtringer i reaguje wyciągnięciem różdżki na każdą obrazę jej rodu. Ojciec zaszczepił w niej miłość do Eliksirów i zielarstwa. Lubi się uczyć interesujących jej przedmiotów i jest bardzo wytrwała w dążeniu do celów, które sobie założyła.
Historia – Elisabeth Bethany Gattringer urodziła się w Niemczech w 1993 roku i była drugim dzieckiem Vincenta Gattringera i Caroline Seamur. Jej ojciec Vincent, urodził się i wychował w Niemczech jego rodzina szczyci się czystością krwi od kilku pokoleń wstecz. Jak wszyscy w rodzinie uczęszczał do Durmstrangu. Jego rodzice nie zgadzali się w tym wypadku na żadne ustępstwa. Ich dziecko musiało chodzić do najlepszej ich zdaniem w Europie szkoły. Kiedy więc Vincent dorósł i założył własną rodzinę kierował się takimi samymi zasadami wobec swoich dzieci – Durmstrang był ich jedynym wyborem. Temu sprzeciwiała się często matka rodzeństwa Caroline Gettringer – Seamur, która z pochodzenia była angielką (również czystej krwi) i chodziła do Hogwartu. Mając dobre wspomnienia ze szkoły gorąco pragnęła by jej córka również dobrze się bawiła – jak ona, ale w Hogwarcie. Narzekania i lamenty Caroline przybrały na sile, kiedy wyszło na jaw, iż Karkarow były dyrektor szkoły był śmierciożercą (o czym Vincent dyplomatycznie nie wspomniał swojej żonie) i porzucił Durmstrang. Przekonała wtedy męża do zabrania syna Alberta ze szkoły i wysłania go do Hogwartu („Tam taka sytuacja nie miałaby miejsca!”). Albert skończył Hogwart i podjął prace w Anglii w Departamencie Tajemnic. Elisabeth posłuszna woli ojca również poszła do Durmstrangu. Rodzice Elisabeth mieli sklep w Niemczech gdzie sprzedawali Eliksiry. Vincent znany był ze swoich umiejętności, wielokrotnie dostawał nagrody oraz był zapraszany do objęcia stanowiska nauczyciela eliksirów między innymi w Durmstrangu. W mieście wszyscy wiedzieli, ze, jeśli ktoś potrzebuje pomocy w tym zakresie nie znajdzie lepszego specjalisty niż Vincent Gattringer. Wiadomo było również, że Pan Gattringer jest bardzo dyskretnym człowiekiem o ‘wybiórczym sumieniu’. Nie pytał nigdy po co, dla kogo i dlaczego. Wszystko za odpowiednią sumę, jeśli były pieniądze nie było o czym mówić. Przyciągało to często specyficzną klientelę. Po ponownym upadku Voldemorta wielokrotnie był wzywany na przesłuchania i oskarżany o pomoc Czarnemu Panu. Winy nigdy nie udowodniono. Vincent nie był złym człowiekiem, uważał tylko, ze najważniejsze jest zatroszczenie się o samego siebie. Nie ważne czy za pieniądze śmierciożerców, czy porządnych czarodzieji. Nie mniej jednak fachowca takiej klasy trudno było znaleźć, więc biznes nie ucierpiał mimo licznych oskarżeń kierowanych w stronę Gattringerów. Kiedy Elisabeth skończyła 14 lat zaczęła pomagać w sklepie rodzicom. Odziedziczyła po ojcu jego talent do eliksirów. Caroline dała chwilowo spokój z narzekaniem na to, ze jej kolejne dziecko chodzi do Durmstrangu i zajęła się księgowością sklepu. Aż do tragicznego w skutkach 11.02.2009 r, ale o tym może niech powie sama Elisabeth. Ten dzień osiemnasty marca zapamiętam na całe życie. Nigdy nie miałam wyrzutów sumienia, kiedy Ojciec odsyłał z kwitkiem biednych klientów a obsługiwał sługusów Czarnego Pana. Wszystko dla pieniędzy, które przecież też mi zapewniały byt i szczęście. Wróciłam do domu na weekend. Przygotowywałam na zapleczu eliksir miłosny dla dziewczyn z klasy, bo zbliżały się walentynki. Czasem w ten sposób dorabiałam sobie na drobne wydatki. Przy okazji pilnowałam sklepu. Zbliżała się godzina dziewiętnasta. Usłyszałam dzwonek ktoś wszedł do sklepu, zamknął za sobą drzwi. Nie umiem powiedzieć czemu, ale poczułam, ze dziś będą kłopoty, coś było nie tak. Dostałam gęsiej skórki. Zamknęłam drzwi od zaplecza na zasuwę i nasłuchiwałam. Czemu tak się bałam? Czy już wtedy czułam co się zaraz stanie.” Niech to sobie pójdzie, ale to przecież tylko klient po to tu jesteś… obsługiwać klientów”. Zaległa cisza. „Gattringer! Gaaattriiiingeeer!” mężczyzna wrzeszczał jak opętany, ze złością. Miałam wrażenie, ze mury drżą. Kolana mi się trzęsły. Wyjęłam różdżkę. Strasznie się bałam. „Gaaattringeeer! Wiem, ze ktoś tu jest!” był wściekły „Daj mi to! Nie masz serca bydlaku! To twoja ostatnia szansa!”. Nie wiedziałam o co chodzi. Gdyby ojciec tu był, wyrzuciłby go stąd z całą pewnością nie pozwoliłby sobie grozić. Przylgnęłam plecami do ściany. Mężczyzna zaczął walić pięściami w drzwi. Jego krzyk nie ustawał. Czemu nikt tego nie słyszał? Czemu? Zasuwa powoli ustępowała w wypaczonej framudze. Nastała chwila ciszy. Wzięłam trzy głębokie wdechy. Zacisnęłam palce na różdżce. Rozległo się kolejne uderzenie teraz jakby ktoś uderzał całym ciałem w drzwi. Otworzyły się. Na zaplecze wpadł potwór. Tak to był potwór ogromne monstrum człowiek – nie to już nie był człowiek ‘Gattrighhneer’ – zawył gardłowo. Widok był okropny zmieniał się a mnie sparaliżowało. Wilkołak, to wilkołak, uciekaj! Uciekaj! Szalało w mojej głowie. Dalej nie wiele pamiętam. Pamiętam ból, swój krzyk przeraźliwy i nieludzki warkot, strach i światło . To nie była zemsta. Ten człowiek, wilkołak potrzebował od mojego ojca pomocy, ale jej nie otrzymał, wielokrotnie. Ojciec drogo sobie liczył za swoje usługi. Mężczyzna miał dwójkę dzieci i żonę. Miesiąc przed atakiem na mnie zaatakował swojego synka poważnie go raniąc. Myślał, że jak przyjdzie w takim stanie do sklepu, ojca ruszy sumienie. Był zdesperowany. Nie współczuje mu. Nienawidze go. Elisabeth uratował ojciec, trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami. Kiedy wyzdrowiała matka zabrała ją ze szpitala i uciekła do Anglii do syna Alberta. Ojciec Vincent wielokrotnie próbował odnaleźć żonę i córkę. Wysyłał listy tłumaczył, ale Caroline nie była w stanie mu wybaczyć, wszystko przypominało jej o dniu w którym jej córka została ugryziona przez wilkołaka. Obwiniała go za stan córki i to co się wydarzyło. Zapisała Elisabeth do Hogwartu informując dyrektorkę o sytuacji dziewczyny. Pewnego dnia Elisabeth odkryła jeden z listów u Alberta swojego brata. Ojciec błagał by wrócili do domu. Przepraszał i przysyłał pieniądze. Elisabeth nie potrafiła mu odpowiedzieć, ale ma nadzieje, ze pewnego dnia mu wybaczy, arogancje, upór i bezduszność. Wszystkie cechy, które po nim odziedziczyła. Nie wyrzekła się ojca i była dumna ze swojego pochodzenia – nie umiała mu tylko spojrzeć w oczy. Przez jego chciwość była przeklęta.
Marzy o tym by kiedyś opracować eliksir który pozwoli jej się 'tego' pozbyć .
krew - czysta pochodzenie – Hamburg, Niemcy Obecne miejsce zamieszkania – Portsmouth, Anglia.
Revelio i Hemenum | |
|
Admin Admin
Płeć :
Liczba postów : 100 Join date : 17/03/2010
| Temat: Re: Elisabeth Bethany Gattringer, uczeń Czw Kwi 08, 2010 4:44 pm | |
| Pięknie, tylko to jest temat w którym się zamieszcza podanie na genetykę więc skopiuj i tam to umieść. Druga sprawa, adminki nie będzie do soboty więc prześlij mi test na tiarę przydziału. | |
|
Admin Admin
Płeć :
Liczba postów : 100 Join date : 17/03/2010
| Temat: Re: Elisabeth Bethany Gattringer, uczeń Czw Kwi 08, 2010 5:18 pm | |
| | |
|
Sponsored content
| Temat: Re: Elisabeth Bethany Gattringer, uczeń | |
| |
|