Dormitorium klasy 6stej.

Nie odpowiedziała już nic na temat ostatniego wieczoru, bo nie widziałą potrzeby. Przecież to nie było nic poważnego. Aż sie wzdrgnęła, jak pomyślała o tym mimowolnie. Samo wypowiadania słowa na 'z' na głos było okropne. Dla niej to byłaby kara, takie skazanie na jedną osobę, apokalipsaa...
Poprowadzona prosto do dormitorium Gabe'a, weszła do środka, omiatajac krótkim spojrzeniem wnętrze. Wielkiego porządku tu nie było, ale bywało gorzej. Brawo.
- No, ujdzie - mruknęła oceniająco, nie mogąc się powstrzymac od komantarza, choć na jej twarzy już gościł lekki uśmiech na samą myśl o jointach. Uwielbiała je, kropka. Dopadła pierwsze lepsze łóżko, obok tego, które należało do chłopaka i ułożyła się w półleżącej pozycji, czekajac, aż je wyciagnie.

czyli związkofobia była u nich rodzinna? O tym wiedział. Niezależność przede wszystkim. No i jakoś nie był zdolny do zbyt wielkich uczuć. I za bardzo zapatrzony w siebie, aby z kimkolwiek się wiązać. Wszedł do dormitorium rozglądając się po nim krytycznie. Nie w sumie nie było aż tak źle. Miewali o wiele gorszy bałagan. To dało sie przeżyć. A poza tym to jego siostra. przed jej wizyta nie trzeba sprzątać.
- Fakt, nie jest źle. - Stwierdził siadając na swoim łóżku. Wyciągnął zasuszone listki i bibułki, po czym stworzył blanta. Idealnego jak zawsze. Zrobił jeszcze drugiego i podał dziewczynie.

Pzyglądała się, jak to robił, choć sama umiała nie gorzej. Ot tak, żeby na coś patrzeć. Jej myśli latały teraz w przeróżnych kierunkach, czepiając się przypadkowych tematów na chwilę.
Wzięła od niego skręta i odpaliła od różdżki, chwilę później zaciagając się z przymkniętymi oczami. Mruknęła cicho zadowolona i popatrzyła na ślizgona
- Mocne ci wyszło - stwierdziła, choć wcale jakoś tym nie zrażona. Będzie wesoło, najwyżej. I tak na szczęście nie należała do osób, padających pod stół po jednym piwie, zwłaszcza, że do tych ich 'eksperymentów' była przyzwyczajona od dawna.
- No Gabe. Poopowiadaj mi coś - rzuciła, dmuchając w jego stronę kłębem dymu z uśmiechem.

Tak... Dwójka rozpieszczonych dzieciaków, nie stroniących od używek. Odpalił drugiego skręta zaciągając się głęboko. No tak. Zaprawieni w bojach mogą nie wiadomo ile.
- To dobrze. - Uśmiechnął się tylko sięgając po poduszkę i rozkładając się wygodnie na łóżku, wciąż obserwując siostrę.
- co mam Ci opowiadać? - Zapytał lekkim tonem patrząc na nią. O tej dziwnej gryfonce? No bo przecież nie o nocy ze ślizgonką. Poza ty nic się nie działo w jego życiu ostatnio. Zwłaszcza, że widywali się z siostrą codziennie.

- Nie wieeem... - mruknęła przeciagle, jak rozkapryszone dziecko. Skad mogła wiedzieć, o czym ma jej opowiadać. I tak pewnie większosć wiedziała, a reszty się domyślała. Cóż, taka improwizaja.
Chwilę leżała, paląc spokojnie. Zgięła jedną nogę i zaczęłą przytupywać do jakiejs melodii, którą cicho między czasie zaczęła nucić. Przesuwała powoli wzrokiem po pokoju, w końcu trafiając na szafę i uśmiechnęła się szerzej do Gabe'a
- Musisz dać jakąś swoją koszulę znowu. Tamta mi się znudziła - stwierdziła z niewinną, niemal uroczą miną. On sobie w nich chodził, a ona mu podprowadzała czasem jakś... do spania. Wygodne były, duuuże. I męskie. Lubiła spać w męskich rzeczach, a jemu nie musiała oddawać zbyt szybko, wygodne. Teraz tylko go przekonać, że na prawdę nie potrzebuje jakiejś... hm. Da radę. Zawsze daje. A jak nie, to sama sobie zabierze.

- Nie będę Ci opowiadał żadnych historyjek. - Zaśmiał się wesoło. Palił dalej zastanawiając się.
- Ej wpadłem wczoraj na jakąś głupią gryfonkę. - Powiedział nagle.
- Wkurwiała mnie, a później zaczęła całować. A na koniec powiedziała, że nie zrobi tego ze mną teraz, ale chętnie się ze mną jeszcze spotka. - Stwierdził kpiąco. to było takie dziwne. Nie lubił gryfonek. Naprawdę ich nie lubił, nie ważne jak ładne by nie były. popatrzył na nią jeszcze raz.
- Chyba sobie żartujesz. Dostałaś ostatnio jedną, więcej Ci nie dam. - Oświadczył stanowczo. lubił swoje koszulki, a ona cały czas jakies od niego sępiła. A on zawsze dla świętego spokoju w końcu jej jakąś dawał. Robiło mu się coraz weselej. palił dalej rozkoszując się tą lekkością umysłu.
- Widziałaś Chace'a dziś? - Zapytał nagle, jakby mu się cos przypomniało.

wszedł jakby nigdy nic do swojego dormitorium i rozejrzał się od drzwi - nie macie gdzie rodzinnych spotkań urządzać? - spytał na powitanie, automatycznie unosząc rękę do głowy i przejeżdżając po włosach. nie uśmiechała mu się mistelowa w jego pokoju. no chyba że pod nim i na jego łóżku. to było zupełnie coś innego. ocenił fachowym wzrokiem to co robią i położył się na łóżku, patrząc po nich ze znudzoną miną. - po co ja ci jestem, skoro sobotę wieczór spędzasz z siostrzyczką?- spytał z odrobiną kpiny jeszcze, zamykając oczy.

Słysząc o tej gryfonce, wybuchnęła krótkim śmiechem
- Mało masz ślizgonek i krukonek, żeby za te lwiątka się brać? - spytała trochę pobłażliwie, ciagle rozbawiona
- Olej ją. Pewnie liczy w takim razie na małżeństwo i wierność do śmierci, czy coś... - stwierdziła wesoło, na sama wizję brata w takiej sytuacji.
Odmówił. No jasnee. Przewróciła oczami i zaciągnęła się, wypuszczajac dym nad siebie
- Tą czarną najlepiej, wiesz? Zapinaną. Fajna jest - nakierowała go, jakby wcale nie usłyszała jego zaprzeczenia - poprzednią ci jutro odniosę, jak skrzaty wypiorą - dodała obojętnie, machając rękę w powietrzu. Wymiana. Zastanowiła sie chwilę nad pytaniem
- W sumie... chyba raz mi mignął przy śniadaniu, czy na korytarzu jakimś. Potem nie - odpowiedziała, marszcząc lekko brwi - zaginął w akcji. - podsumowała, choć to bardziej pasowało raczej do drugiego lokatora tego dormitorium. Ale w tą 'akcję' lepiej nie wnikać...
Wtedy drzwi się otworzyły, i o wilku mowa. Za fajny miała już nastrój, zeby się jakoś obruszyć na jego reakcję. Walić.
- O Blake, zagubiona owieczka wróciła - skomentowała, unosząc kąciki warg w kpiącym usmiechu i dmuchnęła w jego stronę, obracajać między palcami zręcznie skrętem. Nie, nie wyglądała na kogoś, kto sie zamierza wynieść za chwilę.

Zaśmiał się kpiąco. Tak już.
- nie lubię gryfonek. - powtórzył krzywiąc się.
- Nie dam ci tej czarnej,. Poza tym jest w praniu. - Powiedział znów się zaciągając. I wtedy wszedł Chace.
- o Blake! - Uśmiechnął się złośliwie z radości na jego widok.
- Zazdrosny? - Zapytał wciąż z tym samym złośliwym uśmieszkiem.
- Chcesz skręta? - zaproponował, nie zmieniając pozycji. tak "zaginiony w akcji" był Ryan, który nie wiadomo od kiedy, siedział u nauczycielki.
- Ej Cardin chyba znów próbuje zarwać Durand. - Zakpił.

leżał tak próbując załapać o czym mówili. owieczka? może ma zacząć beczeć jeszcze? prychnął pod nosem, podnosząc się i zabierając mistelowej skręta. - nie urośniesz - powiedział po swojemu, z wyższością lekko wyczuwalną w głosie i cmoknął ją w czoło. dziwne, ale zawsze czuł się przy niej jak starszy brat którego nie miał. bo blake posiadał rodzeństwo. pięć sióstr dokładniej. i każda była starsza. - znowu? przeciez ona jest stara - wzdrygnął się, zaciągając owym skrętem. niefajnie. starą i nauczycielkę dokładniej. co za zło. - ej, wiesz co? masz pecha do czerwonych. powinieneś tam iść sobie

- Nikogo nie próbuje zarywać. - warknął wchodząc do dormitorium. Nadgarstek go strasznie bolał, ale przechodząc obok Gejba i tak strzelił go po głowie za te głupie teksty. Usiadł na swoim łóżku a raczej się na nim położył. Przymknął oczy wykończony. Niby kilkadziesiat wypracować a jak może wykończyć.
- Co tu robicie co? - zapytał mając nadzieje na jakąs ciekawą akcję. Skinął głową Chace``owi i Saph.

Machnęła oboętnie ręką na kolejną wzmiankę o niemożliwości dostania jego części garderoby. Sama sobie coś weźmie, ha. Nie protestowała, gdy jej zabrał używkę, automatycznie wyciągajac rękę w stronę Gabe'a bo następnego, poruszając ponaglająco palcami. Miał być jeden, no ale skoro zabrali, trzeba drugiego, życie.
- Twoja troska mnie prawie wzruszyła - mruknęła do ślizgona - niski wzrost też się przydaje - dodała, poruszając znacząco brwiami z uśmiechem błądącym po ustach z rozbawienia. Pomińmy fakt, że niska i tak nie była. Takie gry słów. Ciekawiej żeby było.
Na wzmiankę o nauczycielce parsknęła znowu śmiechem krótko, nie mogąc sie powstrzymać.
- Psychikę wam wszytskim zwaliło? Jeden za gryfonki, drugi nauczycielki... - pokręciła głową z niedowierzaniem. Coś tu nie tak, to ślizgonii - ogarnijcie się ludzie - mruknęła, przeciągając się leniwie. No i znowu się drzwi otworzyły
- O, komplet. - mruknęła pod nosem - zły, bo mu znowu nie wyszło - skomentowała trochę złośliwie z wesołym uśmiechem, zerkajac potem na Gabe'a, a raczej za swoim skrętem.

Zaśmiał się patrząc na nich.
- No znowu. Stara, ale w sumie jest niezła. - Stwierdził paląc dalej.
- Nie lubię czerwonych. te laski są poryte. - Stwierdził krzywiąc się niezadowolony.
- Sam sobie idź. - Skrzywił się. Na widok Ryana uśmiechnął się złośliwie. Kiedy ten pacnął go w głowę, odwdzięczył się kopniakiem. Roześmiał się jeszcze raz, siadając i robiąc kilka następnych skrętów. Tak na zapas. Lubił, kiedy mieli stosik już skręconych jointów.
- Nic konkretnego. - Stwierdził rzucając jednego siostrze. Po czym roześmiał się wesoło.
- Tak. taki mam plan. Spędzić całe moje życie przy jakiejś gryfonce. Będziemy żyć cnotliwie, poczekamy z seksem do ślubu i urodzimy sobie bandę wkurwiających gówniarzy. - Zaśmiał się. Mówił zupełnie bez sensu, faktycznie skręty były mocne.
- Masz na pocieszenie. - rzucił jednego Ryanowi.
- Może następnym razem Ci się uda. - Zakpił patrząc na niego małymi oczkami.

- może ci da. - dodał bardzo złośliwie i skończył krążyć po pokoju kładąc się obok mistelowej. gra słów? ich specjalność jakby nie patrzeć. - wiesz, że możemy wypróbować twój niski wzrost? - spytał retorycznie z jednoznacznym uśmieszkiem i nie krępując się niczym, bezczelnie ją pocałował. zawsze lubił siostry kolegów. - ty i cnotliwe życie, on i seks w pokoju nauczycielskim, staczacie się debile - wzruszył ramionami odsuwając się od dziewczyny i zaciągając skrętem. - ale, będziemy we dwojkę trzymać poziom.

Wywrócił oczami.
- Ile razy mam powtarzać ze nie chce jej zarwać? - powiedział już zły. Serio nie chciał zarwać nauczycielki. Siedział dziś tam tak długo bo zwyczajnie musiał. Przymknął oczy a potem uśmiechnął się. Chwycił szklankę z wodą ze swojej szafki i oblał nią dziewczynę. Usmiechnął się do niej niewinnie.
- Cześć. - zaśmiał sie wesoło. Nie ma to jak witac się z kimś wodą. Ale w sumie oboje się dobrze czuli po wczorajszej kąpieli w jeziorze. Przynajmniej nie zauważył zeby któremuś z nich coś się działo.

Złapała skręta i odpaliła, zaciagając się zaraz po tym z niemal błogą miną. W sumie, kolejny udany wieczór, jakby nie patrzeć. Przeczesała parę razy włosy palcami, patrzac na Gabe'a
- Wierz mi, już się wtedy postaram o wydziedziczenie cię - zapewniła go, śmiejąc się pod nosem wrednie. Potem przeniosła lekko błyszczące już tęczówki na ślizgona, który się obok ułożył. O.
- Możemy. Ale nie każdy się do takich eksperymentów nadaje Blake - odpowiedziała, unosząc kąciki warg w podobnym uśmiechu. Odwzajemniła krótko pocałunek zwyczajnie, jakby to było na porządku dziennym... czy tam wieczornym.
W ostatniej chwili zdążyłą podnieść rękę, chroniąc joint przed zamoczeniem i parsknęła śmiechem. No tak, już by zapomniała, wodaa.
- Czeeeść - rzuciła mierząc go spojrzeniem - wena cię opuściła? Nie przebiłeś mnie szklanką wody - stwierdziła neico wyzywająco, przygryzając na moment lekko wargę, po czym zaciągnęła się, ścierając drugą ręką wodę z twarzy. No i znowu mokra bluzka. Nie jej wina przecież.
- A ty sobie nie słodź. W koncu sama zostanę na poziomie, tak czuję - dodała po chwili jeszcze do tego, co powiedział wcześniej Chace, trącając go nogą z rozbawieniem w oczach.

- Milion. I tak ci nie uwierzymy. - Zakpił kładąc się wygodnie na łóżku. Zaśmiał się widząc jak Ryan całuje Saph. Jakie to dziwne. W ogóle wszystko wydawało mu się teraz takie dziwne. Zaśmiał się. Fakt - on i cnotliwe życie. Jejku, jakie to musiałoby być straszne.
- Sam jesteś debilem. I całujesz moją siostrę, to Ty się staczasz. - Zaśmiał się złośliwie. Oczywiście kochał swoją siostrę. No, ale była jego siostrą. Wiadomo piękna i w ogóle, ale siostra. A właśnie.
- Spoko. Chyba nie myślisz, że mógłbym się zakręcić wokół jakiegoś lwiątka. One są popieprzone. - Skrzywił się.

- mógłbyś - odpowiedział słodko, patrząc na mokrą koszulkę dziewczyny. w końcu był tylko facetem, lekko już podjaranym, i jakby nie patrzeć mistel coś tam w sobie miała. ha. - nie stoczę się z nimi. jakbyś zapomniał ona jest ślizgonką więc trzymam poziom - stwierdził beznamiętnie, przeczesując włosy.

- Jeny w ogóle nie ogarniam o czym wy mówicie. - mruknął niezadowolony. Popatrzył na dziewczynę z szerokim uśmiechem.
- Co ty na jezioro znowu? Tym razem bedzie cieplej. - powiedział znaczaco. Miał dobry humor. W ogóle jakiś dziwny dzień. cały dzień sie szlajał po zamku, potem flirt z Cath a teraz to chore coś.
- Dajcie skręta.

- Gabe, nie możesz nam zazdrościć. Ciesz się ze szczęście siostryy - powiedziała z rozbrajajacym uśmiechem i odchyliła głowę, wydmuchując partiami nad siebie dym. Jakby ktoś wszedł i postał tu trochę, już by się podjarał. Od samego wdychania. No więc nie dziwne, ż Saphira trochę wolniej kojarzyć zaczynała, co wcale jej nie przeszkadzało.
- Jak się postarasz... - rzuciła sugestywnie do Ryana. Złapała z przodu bluzkę, trochę ją podciągając, żeby wycisnąć z niej wodę. Zaraz chyba pójdzie sie przebrać. Alee, nie chciało się jej wstawać. Przeżyje, jak się któryś nie rzuci.

rzucił skręta Ryanowi.
- Nie, nie mógłbym. Chace przecież wiesz, że ja kocham tylko Ciebie. - Wyszczerzył się kpiąco, bo inaczej chyba nawet nie umiał. parsknął śmiechem. On już tez nie wiedział o czym rozmawiają. palił dalej czując, jakby jego mózg zaczynał przypominać twarożek. Zaśmiał się ponownie wyobrażając to sobie. Dobra spokój.
- Nie zamierzam się staczać. - Stwierdził jakby w zamyśleniu. Oj nie. Zbyt cudowny był na to.
- Co robiłeś tak długo u Durand? - Zapytał nagle Ryana.

- łasił się o stopnie - stwierdzil wstając i wychodząc z pokoju. dosyć ślizgonów, wolał porobić coś innego. ale nie. jednak wrócił po chwili i podszedł do szafy. - masz mistel, bo zachorujesz - mruknął rzucając w nią koszulą gabe'a i ruszył by otworzyć drzwi do łazienki, niby nic ale jakoś się przewietrzy. zrobił przeciąg. wpadnie snape i mają przejebane. a nie chciał psuć sobie opinii. usiadł na łóżku na nowo.

Popatrzył zdziwiony na Chase`a.
- Pedał. - mruknął patrząc na niego kiedy wychodził. Przeciagnał się mocno i spojrzał na dziewczynę. Usmiechnął się szeroko.
- Ja się zawsze staram, Mistel. - powiedział jednoznacznie. Chciał ją, ale najpierw chciał się troche pobawić. Nie może być tak łatwo co nie?
- Dała mi szlaban. Musiałem poprawiać wypracowania pierwszaków. - skrzywił się mocno na to wspomnienie. Nagal go nadgrastek bolał od tego pisania.

Zerknęła na Chace'a, próbując skupić szare komórki i wywnioskować, co on chce zrobić. Nie, nie wyszło. Zsunęła się do bardziej leżącej pozycji, wyciągając ręce nad siebie, żeby się przeciagnąć. Skręt się skończył, pozostała tylko ta fajna lekkość. Położyła nogi na kolanach Chce'a, mierzac każdego chłopaka powoli spojrzeniem
- Róóbmy coś. Nie wolno zamulać - powiedziała, parskając po tym krótkim śmiechem. Ot tak.
- Po tej szklance śmiem jak na razie wątpić - odpowiedziała Ryanowi z pokrętnym uśmiechem i nadal wyzywajacym nieco spojrzeniem. Nie wątpiła w niego, czyste podpuszczanie, dla zabawy.

Popatrzył na dziewczynę rozbawiony. Załatwił sobie swojego skreta. Nie będzie się ich prosił skoro nie chcieli. Pf...
Następnie wstał i wzial dziewczyne na rece. zaniósł do łazienki gdzie już czekała woda którą odpowiednim zakleciem stworzył (?). W każdymr azie w wannie już była woda i po prostu ją tam wrzucił. Potem się nachylił i pocałował ją.
- Nie wątp we mnie, mała. - powiedział rozbawiony prsotując się. Patrzył na nią z szerokim uśmiechem.

- ej, oddaj ją. - podniósł głos, patrząc za nimi. niefajnie. wolał jednak mieć kogoś z kim może porozmawiać, widząc jak reszta ma swój świat. jednak nie wstał, nie podniósł się żeby za nimi pójść. - bachory - powiedział jeszcze, schylając się żeby wziąc spod łóżka butelkę z ognistą. upił sporego łyka. nie powinien mieszać, noale. zdjął koszulę, bo zrobiło mu się za gorąco.

No tak, zanim ogarnęła sytuację, praktycznie juz była w łazience. Potem plusk. Mokrooo. Prychnęła, parsknęła, wynurzając sie i odgarniajac włosy z twarzy. No, teraz była całkiem mokra.
- Ja? Skąd - mruknęła z niewinnym uśmeichem i jakimś cudem [nie wnikajmy xd] wyszła z wanny, ociekając wodą
- Tobie taki widok i tak wystarczy, nie? - dodała z pokrętnym uśmiechem, całując go potym głębiej, jednak równie krótko, po czym odsunęłą się i ściągnęła bluzkę i spodnie. Nie będzie siedzieć taka mokra, a wpokoju została koszula Gabe'a, którą Chace jej rzucił - chodź - rzuciła przez ramię do ślizgona, oblizując lekko wargę z rozbawieniem i wróciłą do pokoju. Założyła koszulę i zaczęła ją zapinać, próbując odnaleźć wzrokiem łóżko, na którym była wcześniej
- O. - mruknęła, natrafiając tęczówkami w końcu na Blake'a i podeszłą do niego, siadajac mu na kolanach - nie dość, że mnie nie ratujesz, to jeszcze pijesz sam - mruknęła oskarżycielsko, przeczesując sobie parę razy mokre włosy palcami.

Wszedł za nią z szerokim uśmiechem na ustach. To było dosyć zabawne. Mokra dziewczyna się przed nim się rozbiera. Cudownie. Obserował ją z usmiechem a kiedy go pocałowała uśmiechnął sie szerzej. Wszystko było częścią gry. W końcu się przed nim cala rozbierze. Usiadł na swoim łóżku i patrzył krytycznie na Chase`a.
- Skreta nie chcieliscie dac, pijesz sam. Beznadziejni z was kumpel. - powiedział niezadowolony i wstał. Przytulił się do Saph.
- Pociesz mnie. - powiedział niby smutnym tonem, jednak w jego głosie było troche dwuznaczności.

Patrzył na nich jak na bandę z cyrku. To było takie śmieszne. Uspokoił się w końcu podając Ryanowi skręta [po raz trzeci, ale chuj xD]
- Masz i nie marudź. - powiedział lekkim tonem.
Patrzył niezadowolony jak Saph ubiera jego koszulę. Jedną z ulubionych.
- Jak chcesz rozdawać komuś ciuchy to może lepiej własne. - rzucił do blake'a niezadowolonym tonem. A późnei znów zaczął się śmiać. Wyglądali przekomicznie, oboje z jego siostrą.

- spierdalać z moich kolan. oboje - mruknąl wkurzony, widząc jak ona siada, a po chwili on żeby się do niej przytulić. co on kurwa, ławeczka był? upił sporego łyka, wkurzając się na nich z lekka. - gabe, wypieprzmy ich. - rzucił do kumpla, który nagle przestał zamulać.

- Monotematyczni jesteście... - mruknęła, najpierw odsuwając od siebie Ryana, później sama kładąc się na łóżku na boku. Podparła się na łokciu i przechyliła głowę na bok lekko, z nudów bawiąc się luźnymi guzikami, do których najwidoczniej nie miała sił i skupienia, żeby je zapiąć jak trzeba. Wbiła spojrzenie w brata, żeby czasem nie poparł tego tu obok. Wywalić ją? Za co... to ją tu podtapiają.

Usiadł na podłodze patrzac złym wzrokiem na dziewczynę.
- No wiesz ty co.... A chciałem ci zorgnizowac taką zajebistą zabawę. - mruknął niezadowolony a potem wziąl skręta od przyjaciela. Wczesniej jakoś nie zwrócił uwagi po prostu czy u dają czy nie. Od razu odpalił i uśmiechnął sie błogo. Położył się na ziemi.
- No teraz jest zajebiście. - stwierdził z szerokim uśmiechem. Przynajmneij jakieś rzluźnienie po tym co musiał robić u nauczycielki.

Zaśmiał się ponownie.
- tak. Wypieprzmy. A najlepiej utopmy w tej wanie. Dostane cały majątek rodziców i cały przechlejemy. - Stwierdził uśmiechając się wesoło i zabierając Chace'owi butelkę. upił sporego łyka. czemu by nie mieszać. Posłał siostrze złośliwy uśmieszek kiedy tak na niego patrzyła. Popatrzył na Ryana.
- upij i spal Durad, może wtedy da ci sie przelecieć. - zakpił wesoło.

- dobra, spieprzajcie. nie kumam was - stwierdzil znudzony wstając i znikając w łazience. z butelką. miał ich póki co na serio dość.

Popatrzyła po nich znudzonym wzrokiem i podniosła się powoli
- Nudno u was. Wszyscy się stoczyliście - stwierdziła, ziewając. Ruszyła w stronę swojego dormitorium, bo jak już miała spać, to wolała lepiej u siebie. Machnęła ręką na pożegnanie i wyszła.

- Nie chce jej przelecieć. - powiedział z szerokim uśmeichem. zaczynało u sie dobrze robić. O tak, własnie tego potrzebował. Uśmeichał się błogo leżąc na ziemi. Nie zarejestorował nawet tego że Chase wyszedł.
- Chce przelecieć twoją siostre. - powiedział spokojnie do Gejba.

Popatrzył na kumpla całkowicie go nie rozumiejąc. To było bardzo przyjemne. Miał swój świat i nie do końca rozumiał co robią i mówią inni, Chociaż on tak miał bardzo często, nie tylko pod wpływem różnych używek. Nagle zaśmiał się, widząc absurdalność tek całej sytuacji. Blake zamknięty w kiblu z butelką, jego siostra wyszła, a Ryan właśnie wyznaje mu, że chce przelecieć jego siostrę. Istny dom wariatów.
- Po co? - Zapytał go zdziwiony.

Wzruszył ramionami.
- Po prostu. jst seksowna i w ogóle... Chce ją miec u siebie w łożku. - mruknął zadowolony z życia. Ogólnie wszystko było dziwne. Moze nie powienien mówić takich rzeczy przy gejbie, chociaz oni ponoć byli tylko przyrodnim rodzeństwem. zresztą był w taki stanie ze miał to gdzieś.

Przyrodni rodzeństwem? Byli bliźniakami!
- To moja siostra. - przypomniał zamyślony. Sam nie wiedział co ma o tym myśleć. nigdy nie był idiotą, który strzeże siostry przed każdym męskim spojrzeniem, każdą zabawą. Ale teraz kiedy Ryan mówił tak otwarcie o seksie z Saph czuł się dziwnie. Jednak znał swoją siostrę.
- i myślisz, że tak łatwo zaciągniesz ją do łóżka? - Zakpił odpalając papierosa.