Dormitorium klasy 6stej.

Zasmiał się.
- Wiem ze nie bedzie tak łatwo. - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Doskonale zdawał sobie sprawe ze nie bedzie łatwo o ile w ogóle da mu się przelecieć. Ale jednak chciał spróbować. Głownie dlatego ze ta cała ich gra była ekscytująca. I przy tym nauczycielka OPCM sie nie umywała. Mimo ze była nauczycieką nie była w stanie prowadzić z nim takich gierek.

Nie była w stanie, bo pewnie nie interesowała się uczniami. jakie to wszystko było chore. Śmiał się rozbawiony strasznie wszystkim. Po chwili uspokoił się paląc papierosa.
- Weeź. - Skrzywił się.
- To moja siostra. Bliźniaczka. to prawie tak jakbyś chciał przelecieć mnie. - Skrzywił się jeszcze bardziej, wciąż paląc papierosa i jakby się nad czymś zastanawiając.

Zaśmiał sie.
- Nie przesadzaj. Ona jest seksowniejsza niż ty. Zresztą ty masz penisa a ona nie. - wzruszył ramionami zaciągajac się jointem. Saph już poszła? No trudno. Chcoiaż to może nawet i lepiej. Wolał zeby nie wiedziała ze chce ją przelecieć. A już szczególnie że mówi o tym jej bratu.

Parsknął śmiechem.
- No fakt. - Miał, miał. ta sytuacja w ogóle była absurdalna. przewrócił sie na bok zerkając na kumpla małymi, czerwonymi oczkami.
- Założę się z Tobą, że nie przelecisz mojej siostry. - Stwierdził zastanawiając się nad tym o co mogliby się założyć.

Pasknął smiechem.
- Oczywiście ze mi się uda z nia przespać... Wątpisz w to? Mozemy się założyć. O co i jak dlugo - zapytał patrząc na niego rozbawiony. Był pewien swojego szczególnie ze Saph też tego chciała przynajmniej takie odnosił wrażenie. Miał nadzieje ze tego chiała.

nadzieja matką głupich.
- No, wątpię. - Wyszczerzył się złośliwie. Dopalił papierosa i wyrzucił peta.
- Dobrze załóżmy się. - Stwierdził.
- ile czasu potrzebujesz? - Zapytał pewnym siebie głosem. Wierzył w swoją siostrę. A jak przegra przez nią zakład to ją zabije.

- Dwa tygodnie do miesiąca. - powiedział pewnie. Był pewien że saph sie wreszcie ugnie. Gorzej tylko kiedy. Miał nadzieje tylko ze szybko mu da. Wolał nie przegrac zakładu z gejbem.
- O co się zakładamy?

- Okay. Masz dwa tygodnie. jak ci się nie uda... - Zamyślił si na chwilę rozglądając się po pomieszczeniu.
- Pójdziesz do Durand w damskich ciuchach. I w ogóle przebrany a kobietę. - Był zbyt spalony żeby wymyślić coś sensownego.

Skinal głową.
- Jak mi się uda, ogolisz się na łyso. Totalnie. - stwierdził patrząc na niego uważnie czy przypadkiem się nie wycofa. W sumie obaj mieli powody żeby uniknąc kary, bo byli nacpani. Ale wierzył że jednak będzie dobrze i się zachowają w miare normalnie.

Przeraził się trochę. Ale wierzył w swoją siostrę. pogada z nią jeszcze na ten temat. Zawahał się, bo kochał swoje włosy i nie chciał ich tracić.
- No dobra. Ale pójdziesz do Durand i będziesz tak chodził cały dzień. - Stwierdził. W końcu jego włosy nie odrosną w jeden dzień.

Dobrze, że sobie przypomniała. W ostatniej chwili. Przeleciała chyba pół szkoły... no ok. Jakąś jej marną część, w poszukiwaniu brata, ale nic z tego. Znowu się szwęda. Pewnie by miała to już gdzieś i czekała do następnego dnia, ale nie, tu chodziło o coś, co "obiecała". Musiała mu te kłaki uciąć xD. Nie odpuści, tego nigdy nie odpuszczała... no bo jak JEJ brat, w dodatku bliźniaczy, ma chodzić tak zarośnięty?! Zgroza, nigdy w życiu!
Tak więc brunetka skierowała kroki na koniec prosto do dormitorium chłopaków.
Puk, puk, dla samego puknięcia, bo i tak nie czekając na odpowiedź weszła a tu... pusto. Wrrr. Z nożyczkami podeszła do najbliższego łóżka i zsunęła buty z nóg, po czym się położyła w półleżącej pozycji. Z nudy zaczęła obracać nożyczkami między palcami i śledzić szarymi tęczówkami pokój, choć i ta już znała każdą drobnostkę tu.

Wszedł spokojnie do dormitorium. Spojrzał na dziewczynę i nie przejmując się nią zaczał się rozbierać. Dopiero kiedy został w boskerkach spojrzał na Mistel.
- Nudzisz się? - zapytał unoszac brwi. Patrzył na jej nożyczki i westchnał cicho. Zaraz potem wziął recznik i poszedł pod prysznic. niedługo potem wrócił ociekając wodą. Ręcznik miał przewiązany w pasie.
Miał nadzieje ze jak wyjdzie dziewczyny już nie będzie. Przeliczył się.
- Idź spać, dziecko. - mruknął widzac ze cały czas się bawi nożyczkami. Biedactwo, kreatywniejszego zajecia sobie znaleźć nie mogła?

Leniwie zwróciłą wzrok w stronę wchodzącego chłopaka, który rozmył jej skurtecznie nadzieje. Ryan. Ugh, nie na niego czekałaa.
- Cześć - rzuciła obojętnie. Jednak z połowicznym zainteresowaniem obserwowała, jak się rozbiera i znika w łązience. Gdy wrócił, widok był lepszy, musiała przyznać.
- Jest 21 Cardin. O tej porze tylko ty jesteś zdolny do spania - odpowiedziała spokojnie, ale z odpowiednią dawką złośliwości, dostosowana do jego tonu - jesteś mokry - dodała po chwili, unosząc znacząco brew z uniesieniem kącików warg. Nożyczki rzeczywiście chyba odruchowo ustały w jej rękach, choć ich nie odłożyła. Ciągle czekała.

Może sobie iść poczekać do pw. On jej tutaj nie trzyma. Załozył bokserki i zaczał wycierać włosy. Spojrzał znowu na dziewczynę siadajac na łóżku.
- Ja? A Chace? - największy zamulacz w ich grupie. Ten to rzadko kiedy się zachowuje jakby miał chociaż troszkę energii. Przeciągnał się lekko i uśmiechnał do dziewczyny.
- No jestem. Jak zawsze w twoim towarzystwie. - powiedział rozbawiony.

- Chace'a jeszcze nie miałam okazji sprawdzać - odpowiedziała, w koncu rzucając 'niebezpiecznym' narzędziem gdzieś na szafkę obok.
- Cóż za przypadek.. wiesz, bo jeszcze pomyśle, ze to robisz specjalnie...- powiedziała podejrzliwie, lustrując całą jego sylwetkę wzrokiem. To mogło być podejrzane w końcu.

Uniósł zdziwiony brwi.
- Nie? Tyle razy spałaś u nas w dormie i jeszcze się nie przekonałaś? - czasem miał wrażenie że Sahpira u nich mieszka. Widywał ją czasem częściej niż kumpli z dormitorium. No ale cóż, zdarza się.
Usmiechnął się do niej wyzywająco.
- Może tak może nie... - wzruszył ramionami patrząc cały czas na nią. Po chwili wstał i poszedł ubrać jakieś jeansy.

- Jak już u was spałam, to nie miał okazji czy mozliwości raczej zaśnięcia o 21 - stwierdziła z lekkim rozbawieniem. Wtedy nawet nie miałby jak spać przed północą... Obserwowałą go cały czas a gdy wziął spodnie do ręki, uśmiechnęła sie pod nosem przekornie i trochę z zadziornością
- Nie pasują ci. - powiedziała zdecydowanie, wbijając w niego spojrzenie. Pomińmy, że zamierzała tak powiedzieć na jakiekolwiek spodnie teraz w jego rękach. Naprawdę nie musiał juz nic zakłądac... xd.

Spojrzał na nią rozbawiony. Wyciągnął więc inne spodnie.
- A te? - zapytał pokazując je dziewczynie. Usmiechał sie przy tym szeroko. No prosze, mała Mistel bedzie mu mówić co mu pasuje a co nie. Ciekawie. Nie zeby miał zamiar zacząć ją słuchac czy coś, ale pobawic się przecież mógł. I tak ubierze się w co będzie chciał. Chociaż... patrzac na godzinę zaczał sie zastanawiać czy jest sens się ubierać.

Pokręciła jedynie przecząco głową, przyglądajac mu się z nie mniejszym rozbawieniem, przez co pewnie też przygryzła dolną wargę, powstrzymując śmiech. Zeszłą z łóżka i podeszłą powoli do chłopaka. Stanęła obok niego na placach, zaglądajac mu do szafy przez ramię.
- Chyba nie masz żadnych fajnych, wiesz? - spytała cicho, cmokając ze zdegustowaniem, choć słychać było w tym jakby zabawę i wesołość.

Popatrzył na nią rozbawiony. Przechylił lekko głowę.
- Chcesz mi powiedzieć ze musze w bokserkach zostać? Przy tobie? - zapytał jakby się tego wstydził. Jednak podobnie jak dziewczyna w głosie miał rozbawienie a w oczach iskrzyła mu się radość. Kiedy podeszła do niego uśmiechnął sie szerzej ale nic nie robił. Na razie.

Odsunęłą się o krok i oparła się bokiem o szafę, przodem do chłopaka. Splotła ręce na piersiach, lustrując go ciagle tym samym spojrzeniem
- Nie no, coś ty - zaprzeczyła niewinnie - jest jeszcze wiele ciuchów, które się nadają na dolną część garderoby... wiesz, sukienki, spódniczki... - zaczęła wymieniać, odliczając wszystko na palcach jednej ręki, przy czym jej usmiech się jednak pod koniec bardziej powiększył, przyglądajac sie jego reakcji. W ogóle od samego wyobrażenia sobie Cardina w takich ciuchach... mózg się skrzywiał.

Pchnął ja lekko tak ze upadła na łóżko. uklęknął nad nią z szerokim usmiechem na ustach.
- Ja i spódniczki? Nie mam zbyt zgrabnych nóg. - przyznał się jakby to było coś wstydliwiego. - Poza tym nie ogoliłem się.
Powiedział jeszcze rozbawiony a potem jak gdyby nigdy nic zszedł z łóżka i usiadł na swoim. Usmiechał sie do niej lekko.

Opada na pościel lekko bez protestowania, nie robiąc jednak niczego poza takim włąśnie swobodnym opadnięciem. Gdy zszed, przekręciła sie na bok w jego stronęi podparła głowę na ręce zgie tej w łokciu
- Hm... wiesz, mogłabym ci załatwić w ostateczności jakąś taką do kostek... z falbankami itd - zaproponowała, od niechcenia jakby i zupełnie na to nie zwrcajać uwagi zaczęła jeździć palcem po pościeli przy sobie.
- No parz, ja na strzyżenie przychodżę, a tu wychodzą braki w goleniu - powiedziała jakby do siebie, wznosząc teatralnie oczy 'ku niebu', czym był w tym przypadku sufit.

Wywrócił oczami.
- Gejb tak szybko chyba nie przyjdzie. z tego co widziałem to był zajętny pewną dziewczyną. - powiedzial znacząco patrzac na dziewczynę. Położył się na łóżku i włożył rece pod głowę. Miał juz gdzieś ten zakład. Przez to przelecenie Saph już nie było dla niego tak atrakcyjne jak wczesniej. Sam nie wiedzial czemu.

Słysząc to dziewczyna westchnęłą cicho z rezygnacją, patrzac krótko w stronę nożyczek jakby tęsknie. A miała taki fajny pomysł, no.
- Mam rozumieć, że próbujesz mnie wygonić? -spytała po chwili lekko ironicznie, dajac mu tym znać, że jest w błędzie. Pójdzie, jak będzie chciała, no, chyba że chłopakowi będzie aż tak zależeć, żeby ją stąd siłą wyrzucić, ale w to wątpiła.
Czekała na odpowiedź z uśmiechem błądzącym po ustach a jej wzrok parę razy uciekł na szafkę brata. Cholera, przez niego. Ale niee, miała dzisiaj nie palić.

Wzruszył ramionami.
- I tak zrobisz co będziesz chciała. Ale chciałem sobie zwalić a przy tobie raczej nie moge. - uśmiechnął się kpiąco do dziewczyny. na serio to nie chciał tego zrobić. Dzisaj miał szybki numerek z młodszą ślizgonką w składziku na miotly, ale tego dziewczyna nie musi już wiedzieć.

- Cóż za pech, na prawdę. - mruknęła z drwiną - rób co chcesz - dodała jeszcze obojętnie, kładąc sią całkiem na brzuchu z głową jednak na bok, żeby w razie czego go widzieć. Przymknęła oczy, dając mu do zrozumienia niejako, że ma gdzieś, co teraz bedzie robić. Oczywiście, że gdyby tak było, po prostu by wyszłą, no ale, na tym to wszytsko zazwyczaj u nich polegało.

Zasmiał się rozbawiony.
- A już myślałem ze zaproponujesz pomoc, no ale trudno. - powiedział jakby naprawde tego żałował. Nie miał zamiaru sobie robić dobrze przy niej. Nie lubił przy tym publiczności. Westchnął cicho i przymknął oczy. zaraz wziął fajki i odpalił sobie jedną nie dzieląc się z dziwczyną. Pewnie ma swoje albo jointa znowu spali. Miał to gdzieś.

- Nie zawsze się ma to, co się chce mieć Cardin - mruknęła nieco kąśliwie, nie otwierając nawet oczu. Po chwili doszedł do niej zapach fajek, na co zmarszczyła elkko brwi, kląc cicho pod nosem, ale się nie ruszyła nawet. Miała wrazenie, że specjalnie to zrobił, co by jej nie zdziwiło.
- Serio idziesz spać? - spytała po chwili zwyczajnie, nawet bez żadnej specjalnej złośliwej nuty, ewentualnie z normalną jej dawką, charakterystyczną ślizgoną, którzy mają to chyba juz wrodzone. Jak potwierdzi, będzie musiała chyba jednak coś zrobić. Przecież nie bedzie tu tak siedzieć, jak on będzie jej chrapał obok oO. No bez przesadyy.

Po pierwsze on nie chrapie. Po drugie nie poszedłby chyba spac przy niej. zresztą kto wie. Nudziło mu się, a dziewczyna nie dostarczała mu tyle rozrywki ile by chciał.
- No od ciebie to na pewno nie ma nic czego się chce. - wywrócił oczami. Palił dalej spokojnie. Nie podobał jej się zapach? No cóż, bywa. Nie zawsze ma się to co się chce.
Otworzył oczy i popatrzył na nią leniwie.
- Nie wiem. Nudzisz mnie. - stwierdził prosto ponownie zamykając oczy.

Parskneła na to stłumionym śmiechem, jak zwykle mając szczerze to gdzieś.
- No to popatrz, jacy zgodni w tym jesteśmy - poiedziała pod nosem. Po chwili wstała, w myślach wmawiając sobie z dobrym skutkiem, że to wszystko wina Ryana i jego papierosa, i wyciagnęła z szafki brata jakiegoś jointa. Nie miałą różdżki przy sobie, bo nie odczuwała specjalnie zagrożenia przychodząc tu xd. Położyła się więc obok ślizgona na plecach na jego łóżku, wyciągając mu fajkę z ręki. Wiedziała, że tego nie lubi, no ale bedzie musiał to znieść chwilowo... odpalić jakoś trzeba.

Wywrócił oczami.
- Taaak, tacy zgodni że to aż przerażajace. - stwierdził ze wzruszeniem ramion. Kiedy mu zabrała fajkę skrzywił się mocno. Jak on tego nienawidził. Miał ochote jej łeb urwać za to. Nie po to odplalał sobie papierosa zeby ona mu go zabierała. No i jeszcze jointa sobie odplaiła nim! Głupia. Kiedy oddała mu fajkę przesunął się nieco żeby zrobić jej miejsce na łóżku.

Odpalając zerknęła na niego, nie mogąc sie oprzeć od tego widoku. Jeest, zrobił to xD.
- Nie krzyw się tak - mruknęła rozbawiona z lekka tą jego wewnętrzną masakrą. Czasem bawiły ją takie oruchy ludzi na takie błahostki, choć pewnie sama je posiadała. Oddała mu fajkę i zcmoknęła go w policzek w podziąkowaniu, zaciagając się po tym z uśmeichem rozjaśniającym jej nieznacznie twarz. Możliwe, że by cos powiedziała w tej chwili, ale teraźniejsze zajęcia ją na tyle wciągnęło, że obecnie nie odczuwała potrzeby rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy werbalnej.

Super że ją to bawiło. Jego ani troche. Naprawde tego nie lubił, jednak wiedział ze dziewczyna zrobila mu to na złość. Łatwo było się tego domyślic poza tym znał już ją troche.
Sam też nie miał ochote na rozmowe z nią. Zapach zielska drażnił go i miał ochote ją zrzucić po prostu z łózka. zastanawiał się czemu jeszcze tego nie zrobił. Nie doszedł jednak do żadnych wniosków. Kiedy go pocałowała w policzek objął ją ramieniem. Tak po prostu. I przytulił do siebie.

- Coś cie jeszcze irytuje teraz, oprócz tej fajki? - spytała z niewielkim, ale jednak zaciekawieniem po niedługim czasie, pewnie przez to, że zobaczyła kątem oka jego spojrzenie skierowane na jej ukochaną używkę. Wolała się upewnić, skoro już taki podirytowany był, co wyczuwała bez problemu. No tak, tak ją czasem nachodziło na większe zainteresowanie się przyjaciółmi.

Zastanowił się chwile.
- Zapach zioła, to że mnie już tak nie kręcisz, ogólnie wszystko po kolei. - powiedział ze wzruszeniem ramion. Przymknął oczy. W sumie nie wiedział co go naszło. Po prostu nagle zaczęło go to wszystko irytować. Tak po prostu. Dopalił papierosa i zgasił go w popielniczce.

No cóż, ambitne. Fakt o kręceniu go przemilczała, bo jak chyba każdą dziewczynę... zastanowił. Nie, nie była z tych, która by jakoś się przejęła bardzo czy rozpaczała, bez przesady. Ale i tak o ty nie myślała w tym momencie. Pewnie zacznie jutro.
- Dzień dobroci - mruknęła, zaciagając sięostatni raz porządnie i resztę jointa odłożyła do popielniczki. I tak jej starczy, więej nie potrzebowała na razie, resztę by pewnie spalała dla samego rozbienia tego, przyzwyczajenie.
- Taki dzień - skomentował ogólnie, po niedługim namyśle rozpinajac spodnie i zsuajac je z siebie, nie zwracajać uwagi na to, jak on zamierza na to reagować, czy też nie. Tak samo pozbyła sie bluzy, pozostając w bieliźnie i bluzce, po czym wróciła do poprzedniej pozycji. Tak ja naszło, że znowu tu będzie spać, poniekąd chcąc 'przestraszyć' brata za to, że jej zwiał.

Spojrzał na nia przelotnie kiedy się rozbierała. Robiła już to tyle razy przy nim że zdażył się przyzwyczaic. Może to wpłyneło na to że przestała go tak kręcić. W sumie nie wiedział czemu tak nagle go wzieło. Nie chciało mu się tego roztrząsać.
- Jak miło że się zdarzaja takie dni. - powiedział sarkastycznie. Przymknął znowu oczy z zamiarem zaśnięcia. Bo co innego miał robic? To już nawet rozmowa nie była taka kreatywna żeby nie spać przy niej.

Przewróciła oczami, obracają się trochę bardziej na bok w jego stronę
- Przynajmniej jak to powiedziałeś, będę mogła zasnąć spokojnie teraz - stwierdziła, unosząc na moment lekko kąciki warg. No bo jeżeli mówił serio, to chyba nie miała się czego obawiać, pocieszajace.

Prychnął cicho.
- Tak, idź już spać. Nie musisz się obawiać. - mruknął niezadowolony. Nawet gdyby czegoś od niej chciał miał dosyć robienia pierwszego kroku, a dziewczyna raczej się nie paliła żeby coś zacząć. Pogłaskał ja po ramieniu i przykrył ich kocem.