Komnata Tajemnic.

- Jak stwierdzisz, że sobie nie radzę - odpowiedziała z lekkim wyzwaniem i prowokacją, po czym zerknęła za Chacem. No tak, krzesło. Obracając się wokół osi kopnęła je nogą, na moment oddalając nieszczęsny przedmiot na parę metrów.
- Tylko będziesz mnie musiał dobrze przygotować - dodała, poruszając znacząco brwiami. No tak, on popił, ona popaliła. Ale tylko trochę tym razem! Stwierdziła, że lepsza na tą imprezę będzie ognista, a po ostatnich wydarzeniach mieszać nie wolała...

Spojrzał na Chace`a rozbawiony.
- Odwal się od mojego krzesła. Zobacz jak zajebiscie się rusza. - powiedział śmiejąc się. Miał dobry humor co doskonale było po nim widać. No i to była jakaś nowość, jeżeli patrzeć na to ze ostatnio chodził cały czas wkurwiony i niezadowolony.
Spojrzał na dziewczynę.
- Przygotuje się na bank. - powiedział równie znaczaco co ona. Ciekaw był czy zdaje soie sprawę w co sie pakuje. Bo znowu go naszła na nią ochota.

- ta, cudowne krzesło. - stwierdził złośliwie i przeciągnął się do góry. w sumie już mu się nudziło. nie chciał tu siedzieć, żalowa impreza. bywał na lepszych. upił jeszcze jednego łyka obserwując to wszystko ze średnim zainteresowaniem.

Zaśmiała się cicho, na wszelki wypadek postanawiając jednak nie ruszać już tego krzesła, skoro ślizgon tak się do niego przywiązał xd. Dobrze wiedziała, w co sie pakuje, ale jak zawsze z resztą, takie rozmowy traktowała luźnie i dla zwyczajnej rozrywki, nie biorąc nic na serio całkiem. Że on brał, trudno.
- Chodź - mruknęła, i przerwała taniec, pociągając go do Chace'a. Nie da mu tak samemu zamulać i pić przecież.
- Ej Batmanie, zdrowie - stuknęła się z nim, stając obok i wypijając zawartość. Po chwili nachyliła się do niego z błądzącym uśmiechem po ustach - bez krzesła sie lepiej tańczyło - mruknęła, muskając wargami skórę na jego szyi i się odsunęła z rozbawionymi iskierkami w oczach. Z obydwoma dobrze jej się tańczyło, ale to można ominąć. W tej chwili czuła potrzebę 'pocieszenia' Chace'a xD.

Przestała zwracać uwagę całkiem na ślizgonów, którzy jak zwyle zresztą w końcu zajęli się tylko sobą, odchodząc od towarzystwa. Trudno. Po jakimś czasie zeskoczyła zgrabnie na podłogę i wzięła do ręki jakieś ciastko. Zgłodniała, noo.
- Nie wiem jak wy, ale ja kolacji nawet nie zdążyłam zjeść - stwierdziła niemal bezradnie, jakby usprawiedliwiajac przerwana zabawę.

Zaśmiała sie widząc co puchonka robi. Sama zjadla kolacje i miała stanowczo za duzo energii dlatego tanczyła dalej na stole bawiąc się w najlepsze. Zwróciła uwage na slizgona który chyba srednio się bawił. Nawet chciała podejsć, ale dziewczyna w stroju piratki ja ubiegła. Szkoda.

Kiedy dziewczyna poszła do kumpla patrzył chwile na nich. No a co miał zrobić z krzesłem? ie dało rady sie od niego odczepić. Poszedł za nią w sumie pociagnięty prawie. Pokręcił głową z politowaniem widzac jak Chace znowu zamula. Ile można było się starać zeby się normalnie zachowywał? Miał tego dosyć więc po prostu podszedł do dziewczyn z innych domów.
- No prosze, swietnie się bawicie. - powiedział z szerokim uśmiechem plecami do jego ślizonów.

- Smacznego - zawołała do Lorelei. Sama nie czuła głodu, więc nie musiała przerywać zabawy. Była w swoim żywiole, nareszcie mogła się wyszaleć. Na codzień zdecydowanie trudno było jej wysiedzieć w miejscu, a teraz miała okazję żeby się zabawić. Nie chciała stracić nawet chwili.
Spojrzała na chłopaka, który właśnie się zbliżył.
- Tak, jest całkiem fajnie - odparła, uśmiechając się do niego.

chace nie był w humorze. spodziewał się dzikich tłumów, jakiegoś życia, a dostał to co zwykle. garstkę ludzi. spojrzał na mistel a później na krzesło kumpla. - dobra młoda, chodź coś zrobić - stwierdził tylko nie odstawiając butelki i patrząc po ludziach.

No tak, ale jednego ciastka wiecznie jeść się nie da, wiec po chwili Lorelei z nową dawką energii stała przy stoliku
- Jabadaba... - rzuciła na swój powrót, uśmiechajac się na widok chłopaka. No tak, czyli jednak jakaś integracja istnieje - dołącz jak chcesz - rzuciła troche wyzywająco ale jak zwykle przyjaźnie, powracając do poprzedniego zajęcia... tańczenia w sensie.

Zaśmiała sie wesoło. Kiedy doszedł jakiś chłopak uśmiechnęła się do niego wesoło.
- Na stole jest jeszcze troche miejsca, ale chyba przyjaciel się nie zmieści. - powiedziała przyjaźnie patrząc na jego krzesło. Integracja? on chce którąś przelecieć <- myśli Rajanka.

Nawet nie zerknął w stronę slizgonów. Niech się bawią w swoim towarzystwie. Miał ich już dosyć. Spoglądał na każdą dziewczynę z szerokim uśmeichem. Potem zerknął na krzesło.
- Może i lepiej ze się nie zmieści. - powiedział rozabwiony.
- Dołącze, ale na ziemi. Boje się ze spadne. - mrugnął do blondynki. Potem spojrzał na gryfonkę z szerokim uśmiechem i mrugnął do niej.

- Ok, ale w ratowaniu świata ci nie pomogę - powiedziała, nawiązując do jego stroju, choć ogólnie niezbyt się w tych 'bajkach' orientowała. Podniosła się, siadając na blacie stołu i zaczęła śledzić towarzystwo
- no, coś sugerujesz? - spytała w końcu, patrząc na ślizgona z zaciekawieniem, unosząc kąciki warg w półuśmiechu. Jakoś ten jego nastrój na szczęście nigdy się jej nie udzielał. Oj, wtedy by chyba marnie skończyli xd/

Puściła oko do chłopaka i obróciła się parę razy wokół własnej osi.
- Jak chcesz, zostań na ziemi, ale na stole jest lepsza zabawa - stwierdziła, uśmiechając się radośnie.

- Ok, wyjątkowo ustąpię - powiedziała, zeskakując ze stołu, żeby mu zrobić miejsce. W sumie na parkiecie miała więcej miejsca, bardziej jej o odpowiadało. Tak więc Lor wciągnęła się w wir na parkiecie, machając jedynie tym przy stoliku na pożegnanie.

Zasmiała się wesoło i też zeskoczyła ze stołu. Prawie sobie obcasy połamała, ale nawet się tym nie przejeła. W koncu mają sie bawić. Podeszła do chłopaka po drodze biorąc Nad.
- Idziemy tanczyc! - pocianęła ich w stronę parkietu.

Uśmiechnął się szerzej i poszedł z dziewczynami tańczyć. Nie, no miał zdecydowanie lepiej niż Chace który siedział z Saph. Niech sobie zamulają, on się pobawi z tymi trzema. Kiedy wyszli na parkiet zaczał tanczyć praktycznie z kazdą na raz <3

Na stole było zabawnie, ale parkiet stwarzał więcej możliwości. Zaczęła wirować w takt muzyki, co chwilę wypróbowując nowe kroki. Po chwili stwierdziła, że idzie jej znacznie lepiej niz na stole, bo prościej było utrzymać równowagę, nieco zachwianą po spożyciu ognistej. Uśmiechnęła się do Ryana i dziewczyn i dała się ponieść muzyce.

- ulatniamy sie słońce. - spytał naciągając bardziej pelerynkę i robiąc obrót wokół własnej osi. stał w stroju batmana sam nie wiedząc czego akurat to coś wybrał.

- Gdzie? - spytała, zsuwając sie jednak z powrotem na ziemię. Parsknęła śmiechem na jego obrót. No, powiało grozą xd.
- To ma być uprowadzenie? - dodała, unosząc sugestywnie brew. W sumie rzeczywiście było zbyt mało ludzi, żeby cokolwiek rozkręcać. Nudno się zaczynało tu robić.

Tanczyła z nimi lekko zarumieniona. Od wysiłku, ognistej, muzyki i w ogóle tej całej zabawy. Dla tamtych było nudno? Mają pecha nich idą się bawić w swoim towarzystwie. Bedą mieli iście grobową imprezę skoro nie umieli się rozluxnić i bawic nawet przy takiej małej ilości osób.

pokiwał głową i pociągnął ją w stronę wyjścia. - tak, uprowadzam cie - stwierdził bezczelnie i popchnąl ją w stronę drzwi.

Zerknął tylko raz na przyjaciół. Kiedy widział jak się zbieraja poczuł ukłucie zazdrości. Zaraz jednak zajął się gryfonką która sie niebiezpiecznie zachwiała. Złapał ja delikatnie za ramie i zaczał tanczyć przy niej.
- Spokojnie, mała. Noc jeszcze młoda. - powiedział jej na ucho z uśmeichem na ustach a potem się lekko odsunął żeby nie poczuła sie nieswojo.

Jak zwykle musiała się o coś potknąć. Na szczęście jednak chłopak złapał ją za ramię.
- Dzięki - uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. - Moja koordynacja czasem zawodzi. A przecież noc jeszcze młoda, masz rację, więc muszę doczekać jej końca w jednym kawałku.

Parsknęła cicho śmiechem, nie zamierzając w sumie protestować. Nie zdziwiłaby się, jakby ją wziął wtedy wyciągnął siłą oO. Nie, i tak miała siniaki na nadgarstkach, starczy. Oglądnęła się tylko jeszcze na Ryana, przewracając oczami na widok jego 'pląsów' nadal z widocznym humorem na twarzy[xd] i machnęła do niego na pożegnanie. I zniknęli.

Zaśmiała sie lekko widząc Nad z slizgonem. Dyskretnie sie ulotniła do stolika. Zgłodniała nagle i miała na coś ochote. Najlepiej cos słodkiego co by ja jeszcze bardziej pobudziło. Szkoda że Katie nie przyszła. Poużywałaby sobie troche na tych chłopakach co byli mimo ze nie było ich za wielu.

Nie zwrocił uwagi na pożegnaie Saph. Bo i po co skoro miał tutaj lepsze widoki.
- Dożyjesz. Postaram się tego dopilnować. W razie co zawsze mozesz usiąść. - spojrzał przez ramie na swoje krzeslo rozbawiony. Na początku go to wkurzało, ale przecież wszystko można obrócić na swoją stronę, prawda?

//niedługo sie zbieram, najwyżej jutro popiszemy jak będziesz go chciała, Nad <3

- A twój przyjaciel się nie obrazi, jeśli na nim usiądę? - spytała figlarnie. - Bo wiesz, z krzesłami nigdy nic nie wiadomo. Niektóre łatwo urazić - szepnęła konspiracyjnie.

//ja też się zbieram za moment, możemy popisać jutro <3

Ona sama poczuła się wreszcie zmeczona. Pomachała dziewczynie i chłopakowi i wyszła z komnaty kierując sie do dormitorium.

Zaśmiał się cicho.
- Nie obrazi się. Tylko bedziemy musieli go troche ugłaskać, bo wiesz, akceptuje tylko mnie, więc ja usiąde a ty mi na kolanach. - mrugnął do niej lekko. Tylko bez podtekstów. Przynajmniej na razie <3

//dobra to ja lece. Dobanoc :* do jutra :*

- Niezły pomysł - również do niego mrugnęła. - Ja jestem bardzo bezkonfliktową osobą i wolałabym nie wchodzić w konflikt z krzesłem - zaśmiała się. - W końcu nie wiadomo, co taki mebel może wymyślić.

Zaśmiał się lekko.
- Bardzo dobrze. Dzieki temu on cie bardziej polubi. - powiedział rozbawiony. W tym momencie muzyka zwolniła i objał dziewczynę w pasie przytulając do siebie. Prędzej czy później by to nastąpiło. Tak zwany wolny taniec.

Przylgnęła do chłopaka i objęła go za szyję.
- Lubię tą piosenkę - stwierdziła.

Wodził dłońmi delikatnie po jej plecach wtulajac twarz w jej włosy. Przymknął oczy.
- Ładna jest. - powiedział tonem jakby nie mówił tylko o piosence.

Uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak, niczego sobie - spojrzała mu w oczy, lekko się rumieniąc.

No cóż. Z ostatnią gryfonką nie miał zbyt przyjemnych wspomnień. Jednak teraz stwierdził ze warto zaryzykować. Pochylił się i pocalował ją w usta. Najpierw delikatnie i ostrożnie z czasem pogłębiajac ten pocałunek coraz bardziej.

W pierwszej chwili była trochę zaskoczona, że ją pocałował, jednak po chwili objęła go mocniej i oddała pocałunek. Nie protestowała, gdy pogłębił pocałunek, wręcz przeciwnie, poddała się temu z entuzjazmem.

O, nie odsunęła się. Nie dała mu w twarz za takie zachowanie. Był szczerze zdziwiony, ale też zadowolony. Chociaz pewnie to wszystko przez alkohol muzykę i tak dalej. Gładził ją cały czas po plecach całujac namiętnie i zachłannie. Nawet nie zauważył kiedy się zatrzymali w miejscu.

Podobało jej się, jak ją całował. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna się odsunąć, ale szybko odepchnęła od siebie tę myśl. Było jej tak dobrze i przyjemnie, nie chciała tego przerywać.


//chwilka przerwy, wołają na kolację, będę niedługo ; )

W sumie zaczał się zastanawiac czy nie wziąć jej dzisiejszego wieczora. Jednak skarcił się w myślach. Pobawimy się inaczej. Stwierdził ze o wiele ciekawsze będą zaloty które będą trwały dłużej. Przez to będzie ciekawiej. Dlatego teraz powoli przestawał ją tak namietnie całować. Przechodził do czułych i delikatnych pocałunków.