Komnata Tajemnic.

Mruknęła niezadowolona, kiedy jego pocałunki stały się delikatniejsze. Po chwili jednak zbeształa samą siebie - nie była łatwa i nie chciała na taką wyjść. Poza tym, gdyby wszystko odbyło się jednego wieczora, nie byłoby to takie zabawne. Im dłuższe czekanie, tym lepiej.

Po dłuższej chwili odsunął się od niej i znowu wtulił twarz w włosy dziewczyny i jej szyję. Wdychał jej przyjemny zapach.
- Ciekawy strój... Ugryziesz mnie? - zapytał lekko wyzywająco odsuwając się i patrząc jej w oczy.

- Jeśli będziesz chciał - odparła, uśmiechając się tajemniczo. - Ale gryzę tylko niegrzecznych chłopców.

Zaśmiał się cicho.
- Czy ja jestem grzecznym chłopcem? - zapytał patrzac na nią spod czarnej grzywki. Impreza niedługo się kończyła. Wypadałoby się gdzieś przenieść, ale w sumie nawet nie wiedział gdzie. No i nie miał ochoty na zmienianie miejsca zabawy.

- No, na grzecznego raczej nie wyglądasz - zgodziła się, rozbawiona.
Rozejrzała się dookoła, ludzie powoli zaczynali się zbierać, jednak ona nie miała ochoty ruszać się z miejsca.

Usmiechnął sie "niewinnie".
- Prawidłowa odpowiedź, gryfonko. - powiedział rozbawiony. Nawet nie znali swoich imion. Przynajmniej nie przypominał sobie zeby się sobie przedstawiali. Dlatego stwierdził ze będzie do niej mówił "gryfonko". Bedzie łatwiej i zabawniej.

- Nadine - przedstawiła się. - Nie lubię być anonimowa, takie gryfońskie zboczenie - zaśmiała się z własnych słów. - Ale możesz mi mówić "gryfonko", ślizgonie - uśmiechnęła się figlarnie.

Wywrócił oczami.
- No tak, wy musicie się wyróżniac. Ale spokojnie, i tak zawsze będziemy lepsi od was. - mrugnął do niej z szerokim uśmiechem na ustach. Muzyka powoli stawała się coraz wolniejsza i cichła. Rychły koniec imprezy.
- Ryan.

- Ach, to wasze wieczne przekonanie o własnej wyższości - teraz to ona wywróciła oczami. - Żebyś się nie zdziwił, kotku - posłała mu wyzywający uśmiech.
Rozejrzała się po sali. No tak, impreza zbliżała się do końca. Ale noc była jeszcze młoda, a Nadine nie miała ochoty kończyć tego wieczoru tak wcześnie.

Zasmiał się po raz kolejny.
- Lepsze to niż wieczne unoszenie się honorem jak to wy macie w zwyczaju. - powiedział rozbawiony. Mimo to nie puszczał dziewczyny. No chyba ze przeniosą sie gdzieś indziej. Przecież jak dobrze sie bawili w swoim towarzystwie. A i pozbędzie się krzesła. Kusząca perspektywa.

- Zapomniałeś wspomnieć jeszcze o tym, że wiecznie musimy grać pierwsze skrzypce, ciągle się popisujemy i mamy tę jakże irytującą skłonność "najpierw zrobię, potem pomyślę". To ogromnie niedopatrzenie z twojej strony - zaśmiała się, spoglądając na chłopaka.

Patrzył chwile na nią a potem skinął głową.
- Wyjęłaś mi to z ust. W ogóle wy czerwoni jesteście jacyś spaczeni i w ogóle. Nie rozumiem was. - powiedział rozbawiony. Muzyka juz totalnie przestała grać. Szkoda, tak fajnie było.
- Przenosimy się gdzieś?

- Ha, właśnie rozmawiasz z jedną z najbardziej spaczonych - mrugnęła do niego. - Mogę cię też pocieszyć, ja też was nie rozumiem, mimo że pół mojej rodziny było w waszym domu.
Znowu rozejrzała się po sali, muzyka umilkła.
- Masz jakieś propozycje?

Popatrzył na nią zdziwiony.
- Jesteś półślizgonką? - zapytał rozbawiony tym określeniem. Pokręcił głową a potem wzruszył ramionami.
- Kuchnia? - zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.

Nagle [;d] pojawiła się Ambrell w piżamce, zupełnie nie pasującej do motywu Komnaty Tajemnic. Uśmiechnęła się przesłodko do nich. - Em, i gdzie ta impreza? - Zapytała, rozglądając się. - Skończyła się już? - Mruknęła, jakby do siebie. [musiałam XD wybaczcie mi XD]

- Można to tak nazwać - uśmiechnęła się. - Ojciec co prawda był krukonem, ale jego krewni ślizgonami i tylko ja wdałam się w mamusię-gryfonkę.
- Może być i kuchnia - zgodziła się.

Cały czas obejmując dziewczynę spojrzał na nowo przybyłą gryfonkę. Westchnął cicho widzac jej strój.
- No jakiś czas temu. Zaspałaś. - powiedział złośliwie, a potem znowu spojrzał na Nad. Prychnął cicho.
- E tam, i tak gryfonka z ciebie.

- Miałam się przebrać, to się przebrałam. - Wywróciła oczami i wytuptała, nucąc pod nosem.

- Wiem, ślizgonie - lekko uderzyła go pięścią w ramię, uśmiechając się pod nosem. - To co, zbieramy się?

Wywrócił oczami i zerknął na czarnowłosą dziewczyne.
- Impreza serio się skonczyła, wiesz? - zapytał nie bardzo wiedząc czy dziewczyna koarzy takie fakty szczególnie że zaczęła nucić. Spojrzał na ta co obejmuje.
- kuchnia, ale olejesz tak koleżanke z domu? - zapytał unosząc brwi w geście zdziwienia.

- No przecież wiem, że się skończyła. - Po raz drugi wywróciła oczami i rozejrzała się po butelkach. Złapała jakąś nienapoczątą i napiła się. - Idźcie, idźcie, ja sobie dam radę. - Machnęła na nich i ziewnęła rozglądając się.

- Widocznie tak bardzo mnie absorbujesz - uśmiechnęła się do niego niewinnie.
- Wybacz - zwróciła się do dziewczyny. - Byłam zajęta wymyślaniem nowych sposób na drażnienie tego oto ślizgona - wskazała na chłopaka, śmiejąc się.

- Na drażnienie powiadasz? Wygląda raczej jakbyś na niego leciała, ale to raczej prawda. - Mruczy i pije ognistą powoli, przyglądając im się. - Wydaje mi się, że ich nie da się rozdrażnić. Chociaż nie! Ostatnio mnie się udało...miał chyba na imię Gabriel..mhm. Spaliłam mu paczkę papierosów. - Zachichotała na wspomnienie tamtego dnia.

Praksnął śmiechem.
- Nie wychodzi ci gryfonko. Dlaej przenosimy się do kuchni, a ty jak chcesz to dołącz. - wzruszył ramionami i pociągnął Nad za sobą do wyjścia.

//ta która chce niech juz pisze w kuchni.

Ślizgonka pojawiła się w wejściu do Komnaty, ogarniając ją krótkim spojrzeniem. Odetchnęła. Tak jak chciała, żadnych niespodziewanych osobistości, typu prefekci, nauczyciele, duchy itd. Teraz, zwłaszcza gdy sama należała do grona 'podstróży' szkoły, musiała mimo wszystko bardziej uważać. Już nie wszędzie dało się palić, chyba że fajki, na które i tak zazwyczaj nie miała ochoty. Właśnie z tego powodu przyszła do Komnaty Tajemnic, która już od paru lat była niby ogólnie dostępna dla uczniów, choćby na zabawy, ale i tak rzadko kto tu zaglądał, zwłaszcza poza ślizgonami. Pewnie już z tradycji.
Saphira podeszła do jednego z pozostałych stolików przy ścianie i usiadła na nim, opierając się o chłodny mur. Wreszcie sobie coś załatwiła, przez co jej osobowość w odniesieniu do znajomych się polepszała, zdecydowanie. Przez ostatni tydzień chodziła jak bomba zegarowa, przez co też mało z kim rozmawiała, o ile w ogóle wtedy można to było nazwać rozmową. Skutki nie doboru 'dopalacza', jak widać.
Zaciągnęła się, z nieznacznym uśmiechem, niemal błogim na twarzy i przymknęła oczy, napawając się smakiem w ustach. Spali i wróci do PW. Może kogoś złapie.

Nie musiała wracać do PW żeby kogoś złapać. Ktoś sam do niej przyszedł. Powinna to docenić zważając na to ze ostatnio Ryan siedział cały czas w PW albo dormitorium. Chociaż częściej własnie w dormitorium. Tam miał cisze i spokój. Nie lubił ostatnio się z kimkolwiek spotykać. Tak też było w tym przypadku. Generalnie mało kto bywał w Komnacie Tajemnic, dlatego tu przyszedł. Zaraz za drzwiami odpalił sobie papierosa.
Uniósł wzrok i spostrzegł Saphirę.
- Cześć Mistel. - przywitał się siadając obok niej.
Oparł się wygodnie o ścianę i przymknał oczy paląc spokojnie. Saphira prefektem. Zabawne. Póki co nie mógł w to uwierzyć, a raczej nie chciał.

W tej ciszy wyjątkowo wyczuliła się na jakikolwiek dźwięk, który miałby ją zakłócić. Dlatego też jej wzrok od wejścia wbił się w 'intruza', który jej przerwał ten błogi spokój. No, w sumie jemu jeszcze mogła przecież wybaczyć,soro i tak planowałaponiekąd też z nim pogadać sobie. Ot tak.
- Cześć - odpowiedziała, patrząc na niego kątem oka i nie przerywając palenia. Nawet nie oderwałą głowy od ściany, nieznacznie ja tylko przekręcając, żeby go widzieć.
- Co tu robisz? - spytała spokojnie, bo przecież nie spodziewałą się tu nikogo. Poza tym, wyjątkowo cisza jej przeszkadzała w tym momencie, może też właśnie z powodu ostatniego tygodnia, w którym nikt specjalnie za dobrze się z nią dogadać nie mógł.

Wzruszył lekko ramionami.
- Szlajam sie. - powiedział spokojnie.
Palił dalej i skrzywił się lekko. Pokrecił lekko głową i spojrzał na nią.
- Słyszałem że stałaś się prefektem. - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach. Saphira i prefekt. Dziwne. Strasznie dziwne. Czyli co będzie go teraz łapała za picie i palenie? Chociaż nie bo sama teraz paliła. Aż taką hipokrytką raczej nie jest.

Parsknęła cicho, po czym popatrzyła już z większym zainteresowaniem na chłopaka, jakby dopiero teraz tak na prawdę zdałą sobie sprawę z jego obecności.
- Nieee... przynajmniej ty wyluzuj - mruknęła, przewracajać wymownie oczami. Tak, to było dziwne, ale żeby wszyscy taki szok z tego powodu przeżywali?!
- Ale wiesz, teraz musisz uważać - dodała poruszajac znacząco brwiami z groźnym błyskiem w oczach. No przecież, że nie będzie karać jego, ani innych z resztą zapewne ślizgonów za coś takiego jak picie, czy palenie. No, chyba, że ktoś by ładnie poprosił, czyt. sobie wyjątkowo zasłużył. Ale to skraje przypadki. Gorzej mieli pozostali mieszkańcy zamku.

Zasmiał się.
- Ciesze się ze mam specjalne względy, Mistel. - powiedział rozbawiony. Jeszcze tego brakowało zeby mu odejmowała punkty za palenie czy szlajanie sę po ciszy nocnej po zamku. Kogoś innego by zrozumiał, ale Mistel? Nie, to do niej niepodobne.
- Powiedz mi w takim razie czym sobie zasłużyłaś na ten zaszczyt prefektowania? - zapytał i po chwili się nachylił nad nią. Pocalował ją szybko i gwałtownie. Zaraz jednak się odsunął od dziewczyny i usiadł znowu prosto.

- Uważaj, bo jeszcze zmienię zdanie - mruknęła, uśmiechając się pod nosem. Taki plus, że przynajmniej teraz wystarczyło rzucić do niektórych hasło szlaban, i od razu cisza. Bez zbędnego produkowania się, wygodne.
Nie zdążyła specjalnie nawet zareagować na jego 'wyskok', po prostu się mu poddając na ten moment, by zaraz popatrzeć na niego jakby z lekką satysfakcją, ale i zadowoleniem. Parę dni być chłodnym i wściakłym na swiat i proszę, jakie 'powitanie'.
- Byciem, Cardin. Jeszcze nie wiesz? Tak to już jest - odpowiedziała oględnie, nie musząc w swoim mniemaniu mu tłumaczyć, że po prostu na to zasługuje i kropka. Wydmuchała dym nad głowę ślizgona i wznowiła po tym namiętny pocałunek, choć nie tak gwałtownyi krótki, wolną ręką jedynie odciągając mu od ust papierosa.

Tylko spróbowałaby zmienić zdanie. On nie jest jak większość uczniów z tej szkoły. Potrafiłby się jej zbuntować i nie dałby sobie w kasze dmuchać. Mało go obchodziło to czy dziewczyna jest prefektem czy nie. Dla niego cały czas była młodsza siostra Gabriela. No dobra moze przestała nią być wtedy w PW, ale to drobniejszy szczegół. Pocałował ją tak a nie inaczej bo lubił i się za nią stęsknił. Sam unikał ludzi od dłuższego czasu i to dlatego.
- Dobra, nie ważne. I tak nie uwierzę. Przekupiłaś ich. - powiedział rozbawiony.
Dopalił papierosa i zgasił go na ścianie. Zaraz zabrał sie za przeszukiwanie dziewczyny. Kiedy znalazł to co chciał uśmiechnął sie zadowolony i odpalił sobie jointa.

- No jasne - rzuciła dość niedbale, z przyzwyczajenia chcąc mieć ostatnie słowo. Nie widziałą celu takiej dyskusji. O tym, że dla Saphiry wyróżniał się jakoś z tych szkolnych tłumów świadczyć mogło chociażby to, że w końcu go tolerowała, żeby tak ogólnie rzec. Mało ludzi dopuszczałą do swojego towarzystwa w tym stopniu i zazwyczaj wynikało to jedynie z długich lat znajomości.
- Nie za wygodnie? - popatrzyła na niego niezadowolona nieco, a raczej na swojego jointa w jego ręce. Zazwyczaj nie miała nic przeciwko takim zagrywkom, ale z tym twarem było inaczej, troszkę
- Cały tydzień za tym ganiałam - mruknęła, krzywiąc się nieznacznie. Nigdy się chyba nie musiała tyle ozałatwiać, jak tym razem, bo oczywiście braciszek się wypiął i nie dał nic. I jeszcez to co miał, to schował. Zapamięta.
Nie zabrała mu jednak ani nic z tych rzeczy, tylko spokojnie się zaciągnęła, rozkoszując się smakiem. Już się czuła wyluzowana. A nawet trochę bardziej, łapało ją szybciej, zapewne z powodu nie chcianej dłuższej przerwy - za to się płaci Cardin - ostrzegła, unosząc w końcu jednak kąciki warg w lekkim, swoim uśmiechu, choć patrzyła przed siebie.

Jakby chciał to by się od niej uwolnił. Szczególnie jeżeli by wiedział o jej podejściu do ich znajomości. Tak jakby mu łaskę robiła tym że może się z nią zadawać. Szybciej niż gdyby to powiedziała by go już przy niej nie było.
- Płaci? Czy ja wiem... Ile? - zapytał unosząc brwi rozbawiony.
Zauważył jej uśmiech, ale co będzie jej pomagał ze wszystkim. Zabrał już sobie palenie, więcej póki co nie było mu potrzebne do szczęścia. Szczególnie ze jeżeli to jest jakieś lepsze niż to co miała poprzednio. Niedługo więc powinien mieć przyjemną fazę. Przeciągnął się lekko i położył sie z przymkniętymi oczami. Na jego ustach wciąż błąkał się uśmiech.

Dlatego pewnie jeszcze jednak się dogadywali. Bo istniała jednak ta mała grupka, która nie odbierała z zachowania dziewczyny nic łaskawego. Tacy po mistelowskich myślach przyjaciele.
- Nie jestem pewna, czy to jest policzalne - odpowiedziała, przenosząc na niego leniwie już nieznacznie zamglone spojrzenie. Wyrzuciła gdzieś na bok resztkę i zaśmiała się pod nosem. Położyła się obok na boku, podpierajać się jednak na łokciu żeby być trochę powyżej chłopaka - bo chyba nie zamierzasz mi rzucać galeonami - dodała z podobnym rozbawieniem, szczerze w tą wersję wątpiąc.

Przeniósł na nią wzrok kiedy to mówiła.
- Moge ci zapłacić w naturze skoro tak bardzo chcesz. - powiedział ze znaczacym uśmiechem na ustach.
Tracić galeony na palenie? Nie, to nie dla niego, szczególnie jeżeli zabierał jointy dziewczynie. Przecież nie będzie płacił za coś co praktycznie jej ukradł. za takie rzeczy się nie płaci. Jednak mógł jej "zapłacić" inaczej, bardziej przyjemnie. Nie wiedział tylko czy dziewczyna będzie w stanie jak tak patrzył na jej oczy. Może być ciekawie. Byle by mu nie usnęła w samym środku.

- Nie słodź sobie za bardzo - mruknęła i pocałowała go ponownie, żeby jednak nie potraktował czasem tego za odmowę. Miała już 'lekką' fazę, lecz w tym przypadku, przynajmniej na razie działało to na korzyść, bo jakoś senności nie czuła, a nawet przeciwnie. Ciekawie... z pewnością.
W każdym razie pocałunek jeszcze na chwilę przerwała, dając mu dopalić do końca.
- Parę dni przerwy miałeś, że takie propozycje składasz? - spytała z błądzącym uśmiechem, bardziej w tym momencie żartując, przez co ilość złośliwości w tym pytaniu była niemal znikoma.

Spojrzał na nią jak na wariatkę po tym pocałunku.
- Kpisz sobie ze mnie? Leca na mnie jak muchy do miodu. Na szczeście zero gryfonek. zaczałem sie ograniczać do Krukonek i ślizgonek. - powiedział z rozbawieniem.
No może lekko przeginał, ale prawdą było to ze był przystojny i wiedział jak to wykorzystać, szczególnie zeby zdobyć dziewczynę. z Saphirą się trochę męczył ale to też dlatego ze ona nie miała być "na jedną noc". Saph to przyjaciółka z którą raz na jakiś czas mógł sypiac. wszystkie inne po seksie "nara" i powinno ich nie być. Na szczęście na Gryfonkę jeszcze nie trafił jakimś cudem.

Wyszczerzyła się, słysząc ten nagły sprzeciw
- Już doobrze, nie oburzaj się tak. Wierzę - powiedziała, śmiejąc się cicho, choć w sumie i tak mało ją to interesowało.
- No, przynajmniej raz mnie w tym posłuchałeś. - rzuciła trochę cwaniacko, co do tego sypiania z gryfonkami. Tak na prawdę nie wnikała w jego życia erotyczne i takie tam, mógł robić co chce przecież. No ale jakoś myśl, że sypiał z takimi ją z lekka odrzucała. Chwilami. Ale tylko malutkimi chwilami.

Zaśmiała się.
- ciesz się, Mistel, bo jeszcze zrobie ci na złość i zaczne z nimi sypiac. - powiedział rozbawiony.
W sumie to nie była nowość ze miał bujne życie erotyczne. Nigdy jednak nie kręciło go chwalenie się tym na lewo i prawo. Przecież były bardziej interesujące rzeczy do robienia niż tylko zaliczanie wszystkiego co się rusza. On zaliczał bo po prostu lubił to robić, chociaż po prawdzie miał kilka takich bardziej stałych dziewczyn do których mógł zawsze wrócić. To było piękne. Nie musiał co chwile szukać czy zabiegac o jakieś nowe. Jak mu się nie chciało to po prostu szedł do tamtych. Doprawdy urocze. Najciekawsze jest to ze zadna z nich nie wie o innych i myślą ze są jedyne. Oprócz oczywiście Saph.