Parsknęła krótkim śmiechem - no, nie dziwię się. Lepiej nie komentować, na co zeszło Ministerstwo... nie będę psów obrażać - przytaknęła z rozbawieniem, ale i poniekąd politowaniem. To było żałosne. Saphira wyciągnęła ręce przed siebie, żeby rozprostować kości i po chwili podniosła się, otrzepując ubranie z ewentualnych wytworów natury
- Wracam już, idziesz? - spytała, rozglądając się po błoniach ciekawa, czy ktokolwiek jeszcze tu był o tej porze. Poczuła lekkie zawirowanie w głowie gdy stanęła w pionie, co wywołało nikły uśmieszek na jej twarzy. Miło, bo tylko lekko.