Brzeg Jeziora.

Tak, to była szkoła, jednak Kay ma nieciekawą przeszłość. Dlatego tak się zachowywał i myślał w takich kategoriach. Słysząc słowa chłopaka poczuł się nieco podniesiony na duchu. Skoro nie tylko on jest nowy to może będzie ciekawiej i łatwiej. Dopiero teraz spostrzegł ich szaty i kolory na nich. Odetchnął zadowolony.
- Jesteśmy z tego samego domu, tak? - upewnił się.
Nadal nie rozumiał i nie pamiętał jak się dzielą. Jedyne co pamiętał to to, że jest w Gryffindorze. Teraz się dowiedział że ich Pokój Wspólny znajduje się na siódmym piętrze. Nie jest tak źle. Zawsze coś. I do tego dwoje nowych znajomych, Nate i Nadine. Taka podpora zawsze się przyda.
Przeniósł wzrok na dziewczynę.
- Tam jest... inaczej. Szkoła jest nieco mniejsza i nie ma aż takiego podziału na ludzi jaki jest tutaj. - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach.

- Tłoczno. - odpowiedział zgodnie z prawdą. W jego szkole ludzi było tak wiele, że ledwo można było oddychać. Nic więcej jednak nie chciał mówić. Nie chciał po prostu sięgać pamięcią do tamtych lat. Nigdy nie widział przyczyny by rozdrapywać stare rany...
Rozejrzał się dookoła patrząc, czy nie ma tu nigdzie błota. Nie zauważając go zadowolony klapnął na trawę i wygodnie się na niej ułożył.
- Kay, tutaj też nie ma jakiegoś wielkiego podziału na ludzi. Na przykład ja : jestem tutaj nowy, a wszyscy i tak traktują mnie jak swojego. Mam przyjaciółkę ze Slytherinu, ponoć najgorszego domu, choć ja tego nie zauważyłem. Przyjaźnię się także z Krukonką, a sam jestem z Gryffindoru. Naprawdę, nie ma takiego podziału. Wystarczy być otwartym na innych.

- Wszystko zależy od ludzi - zgodziła się z Natem. - Przynależność domowa nie ma na to wpływu, chyba że ulega się uprzedzeniom.
Zerwała źdźbło trawy i bawiła się nim, obracając je między palcami.
- Pewnie jest ci ciężko, tak zmieniać szkołę - stwierdziła po chwili, patrząc na Kaya. Sama nie miała o tym pojęcia, ale wiedziała, że gdyby miała opuścić Hogwart, byłoby jej źle. - Mam nadzieję, że uda ci się tu zaaklimatyzować - uśmiechnęła się szczerze.

Pokręcił głową słysząc tłumaczenie chłopaka.
- Wiec po co ten podział na domy? On ponoć właśnie ma rozróżniać ludzi. - powiedział zainteresowany.
Ta szkoła się o wiele różniła od Dumstrangu. Ludźmi, wyglądem, atmosferą... Praktycznie wszystkim. Nie wiedział czy sie tu odnajdzie, jednak miał nadzieje ze tak. W końcu musi przeżyć tutaj jeszcze kolejny rok. Chyba ze znowu go wywalą i przyjmą znowu do Dumstrangu. Gdyby był pewien to by się starał żeby go wyrzucili, jednak pewien nie był więc wolał nie ryzykować.
Skinął glową.
- Też mam nadzieje ze uda mi się tutaj zaaklimatyzować. - Nie mam wyjścia...

- Podział na domy sięga tysięcy lat, kiedy to każdy z założycieli szkoły chciał mieć swój dom, w którym znajdowaliby się uczniowie o określonych przymiotach. Teraz to nie ma aż takiego znaczenia, ale podejrzewam, że podział obecnie wynika z przywiązania do tradycji - wyjaśniła. - Chociaż w sumie, dzięki temu nauczyciele mogą dobrać metody nauczania do temperamentów uczniów. bo wiedzą, czego się po danej klasie spodziewać.
Uważała podział za głupotę, według niej lepsze byłyby normalne klasy. Ale cóż zrobić.

- Podział na domy jest praktyczny. Czy wyobrażasz sobie jakby to było gdyby wszyscy uczniowie mieli jedno PW? Same imprezy. Nie daliby sobie rady. - Nejt wzruszył ramionami. Jak inaczej mieli ich rozdzielić jak nie charakterem? Ci wybuchowi do jednej grupy, ci potulni do drugiej i gotowe. Mniej kłótni i walk...
Przyjżał się chłopakowi. Jemu każda informacja o Hogwarcie dużo da, więc obrócił się ku swojej torbie i wyjął z niej Historię Hogwartu . Spojrzał na okładkę i przetrał ją dłonią by ściągnąć kurz, a następnie podał ją Kayowi.
- Przeczytaj. - powiedział po prostu i wrócił do poprzedniej pozycji.

Wziął książkę i przysłuchiwał się dziewczynie uważnie. Skinął głową. No tak, tradycja. To wszystko wyjaśniało. Westchnął cicho i otworzył książkę na pierwszej stronie.
- Stara jest ta szkoła... - powiedział zaskoczony.
Dumnstrang był młodszą szkołą. Chociaż był z jednego zadowolony. Z tego że ta szkoła trzyma się tradycji. To jej się chwaliło.
- W sumie macie racje. - dodał po chwili zastanawiając się nad ich słowami.

- Trochę to grube, ale pozwala zrozumieć lepiej mechanizmy działania tej szkoły - powiedziała, wskazując na książkę. Trochę w przypadku Historii Hogwartu było zdecydowanie eufemizmem.
- Dzięki temu, że szkoła jest stara, ma klimat. Uwielbiam ten zamek - pomachała ręką w stronę budowli - mimo że czasem bywa przytłaczający.

Uśmiechnął się.
- Ma swój klimat. - powiedział z uśmiechem do dziewczyny. Coraz bardziej mu się to podobało. Dziwne, powinno mu się nie podobać. Chociaż słyszał że Hogwart to jest mieszanka w sumie wszystkich ludzi. Z tym akurat mógł sie zgodzić z tego co widział. Mimo że za wiele nie widział jeszcze.

- Nad, myślisz o tym samym co ja? Może pokażemu mu czym jest dobra zabawa w Hogwarcie? - zapytał szeroko się uśmiechając. Czemu nie, przecież jest tutaj nowy. Trzeba uczcić tę okazję, a dla gryfonów każda okazja jest świetnym pretekstem do picia. Zresztą wszyscy w tej szkole uwielbiali dzikie imprezy.
Spojrzał na Kaya i uniósł brwi. Może on jest abstynentem?
- Pijesz?

- Myślę dokładnie o tym samym - wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu. - I moja odpowiedź brzmi: ależ oczywiście.
O tak, każdy pretekst jest dobry, żeby zacząć imprezę. Trochę czasu minęło od ostatniej, na której była, więc była jak najbardziej za.

Zaśmiała się i skinął głową.
- Jasne że pije. - powiedział z uśmiechem na ustach.
Lubił pić. Nie tak zeby spić się do nieprzytomności, ale tak zeby przyjemnie huczało w głowie. To było najlepsze uczucie. No jeszcze seks był zajebisty, ale to innym razem. Teraz zostawał mu tylko alkohol.

- O jak miło. Moge wam wyzerować do końca punkty. - powiedziała podchodząc. Oparła ręce na ramionach Nejta i spojrzała zainteresowana na nowego. Zerknęła na kolor jego szaty. - Mogłam się domyślić. Gryffindor. - mruknęła rozbawiona. Pokreciła lekko głową. - Cześć, Nad. - przywitała się z koleżanką rozbawiona.

Odwróciła się w stronę dziewczyny. Ucieszyła się na jej widok, jakiś czas się nie widziały.
- Hej, Audi - uśmiechnęła się. - Co słychać?
Słysząc wzmiankę o punktach zaśmiała się: - Nie bądź taka groźna, panno prefekt.

Zaśmiał się widząc Audi. Ta to umie zwęszyć okazję!
- Chodź do nas, pani Prefekt.
Kiedy już przy nich usiadła, powiedział:
- W takim razie... pierwsza rundka. - zaśmiał się i przywołał z zamku swojego skrzata, Nikodema. W kilku zdaniach streścił mu swoje potrzeby. Kiedy znikł, po chwili na miejscu skrzata pojwiło się pełno butelek Ognistej oraz kremowych piw. No i oczywiście słonych paluszków, ponieważ Nate je uwielbiał. Chwycił kilka butelek i wręczył każdemu po jednej.
- Na trzy. Raz... dwa...trzy. - przystawił butelkę do ust i duszkiem wypił jej zawartość.

Wziął butelkę rozbawiony. Zerknął na dziewczynę która doszła. Panna prefekt? Hm... ciekawie. Upił duszkiem alkohol patrząc cały czas na nowo przybyłą. Przyciągał wzrok to trzeba było przyznać. Zerknął na reszte towarzystwa, a potem spojrzał na jezioro. Popijał co jakiś czas alkohol nie wiedząc co powiedzieć.

Wzruszyła ramionami.
- Nic ciekawego, a ty czopku "panna" a nie "pani". Z tego co pamiętam to jeszcze ślubu nie wzięłam. - powiedziała rozbawiona. Zignorowała wzrok nowego chłopaka. Przyzwyczaiła się już do tego. Usiadła przed nimi, a kiedy dostała butelkę w dłonie uniosła zdziwiona brwi.
- I to jest ten który ostatnio mi zakazywał pić. - powiedziała z uśmiechem i zanim chłopak się zorientował upiła kilka długich łyków.

Uśmiechnęła się, widząc ile butelek przywołał Nate. Chwyciła swoją ulubioną Ognistą i 'na trzy' pociągnęła łyka z butelki. Miała niewiele słabości, ale Ognista zdecydowanie była jedną z nich.
- Ile punktów powinnaś mi za to odjąć? - spytała, mrugając do Audi figlarnie.

Kiedy opróżnił już swoją butelkę wyciągnął ją przed siebie i przyjżał się jej. Po chwili z błyskiem w oku objął ramieniem Audi i pokazał jej przedmiot, który tak go rozbawił.
- Gramy w butelkę? - zapytał. Uwielbiał tę grę, ponieważ to, co się w niej działo... za każdym razem było zabawnie. Jedyne, kogo mu w tej chwili brakowało to Ryo i Leny. Z nimi też lubił grać. Mieli pomysły.
Słysząc pytanie Nad pokręcił głową.
- Nie odejmie ci punktów. Prawdaaaa? - zapytał słodkim głosem robiąc minę kota ze Shreka w stronę Audi.

- Wieem, tak się tylko droczę - stwierdziła ze śmiechem. - Audi jest taka dobra i nas nie skrzywdzi, no nie?
Ożywiła się słysząc o grze w butelkę. Również uwielbiała tę grę, chociaż czasem brakowało jej pomysłów. No ale, będzie improwizować.
- Możemy grać - stwierdziła z entuzjazmem.

Na pytanie chłopaka skinał głową.
- Gramy... A w jaką wy gracie? - zapytał z zainteresowaniem. Zauważył że chłopak obejmuje pannę prefekt ramieniem. Stwierdził jednak że to żaden problem. Wzruszył lekko ramionami i pociągnął kolejne kilka łyków z butelki uśmiechając się cały czas pod nosem.

Zaśmiała sie wesoło.
- Jasne, że gramy. Znowu mam was oszczędzać? Ile można? 0 jęknęła jakby to był wielki ból. Zaraz jednak znowu się zaśmiała. Oparła głowę na ramieniu przyjaciela i westchnęła cicho. - Ale ja jaskółek więcej nie robie, choćby nie wiem co. - zastrzegła sobie od razu.

- Pytania, zadania. Mogą być chamskie, ale nie za bardzo. Na przykład bieganie nago po korytarzach odpada, ponieważ gdybyśmy natknęli się na nauczycieli... - pokręcił głową lekko zdegustowany. Położył swoją opróżnioną butelkę na trawie i spojrzał na zebranych.
- Kto pierwszy kręci?

Gdzie indziej mogłaby się znajdować panienka Collins jak nie na świeżym powietrzu. Oczywiście od samego rana w gryfońskiej wieży huczy o przyjeździe nowego członka naszej czerwonej, dumnej załogi. Jak zwykle Cukiereczek był z wszystkimi plotkami na bieżąco i nic nie umykało jej uwadze. Spacerowała przez błonia kiedy w oddali zauważyła jakieś małe zgromadzenie. Mignęły jej tylko jasne, blond włosy przyjaciółki które były na tyle charakterystyczne, że Collins poznała je z dużej odległości. Na jej ustach zagościł jak zwykle uroczy i szeroki uśmiech. Ruszyła w ich stronę. Im bliżej podchodziła rozpoznawała bardziej resztę Nejciora i Nadine. Oczywiście jej uwadze nie uszedł nieznajomy jak dotąd jej brunet. Kiedy w końcu znalazła się metr od nich jej zaciekawione spojrzenie może trochę zbyt pewnie zlustrowało nieznajomego bruneta. -W wieży nie mówili, że jesteś aż tak przystojny.- Stwierdziła bez żadnych ogródek mrużąc lekko swoje oczka. Cóż Cukierek zawsze był dosyć bezpośredni. Kiedy w końcu przeniosła swój wzrok na pozostałych uśmiechnęła się szeroko, nie pozostawiając jakichkolwiek wątpliwości, że dzisiejszego dnia jest w wyśmienitym humorze. -Dzień Dobry.- Powiedziała wesołym tonem i teraz utkwiła spojrzenie swoich lazurowych oczków w brunetce i blondynce. -Jak plany z ogniskiem?-Zapytała nie ukrywając swojego zainteresowania. Spojrzała z zaciekawieniem na butelkę i zaśmiała się pod nosem. -Wchodzę w to- Zachichotała i wyszczerzyła ząbki w bielutkim uśmieszku.

Już chciał cos odpowiedzieć kiedy przyszła kolejna dziewczyna. czy ta szkoła składa sie z samych dziewczyn? No dobra z większości, ale to i tak było dziwne, mimo ze bardzo mu się podobało.
- Widzisz... Dziękuję. - powiedział z uśmiechem. - Jestem Kay. - powiedział patrząc na dziewczynę. zaraz jednak przeniósł wzrok na pozostałe dwie. I którą teraz wybrać? Ciężki wybór.

- Przeminęły z wiatrem... - mruknął i wzruszył ramionami. Ognisko miało być w środę, a tu lipa. Nikt nie przyszedł. Zdawało mu się to dziwne, ponieważ zupełnie bez żadnego rozgłosu tutaj przyszło kilka osób, a na imprezę ogłoszoną w szkole nikt. Hogwart był naprawdę specyficzną szkołą.
- Cukierku, skoro przyszłaś, kręcisz. - powiedział uśmiechając się do niej.

Pokręciła lekko głową.
- Ostatnio nie było źle. Profesor Davis nie był aż taki ostry dla nas. - mruknęła cicho w obronie Lucasa. Zerknęła na chłopaka. Wreszcie poznała jego imię, a po chwili skojarzyła głos. Uniosła głowę z szerokim usmiechem. - Cókierek! - wyciągnęła do niej ręce jak małe dziecko (haha akcja Andie i Marcu xP). Zastanowiła się chwile. - wczoraj chyba miało być to ognisko. - powiedziała niepewna. Ale takie było ogłoszenie.

- Teraz i tak nie zorganizujemy od nowa tego ogniska, więc po prostu skupmy się na grze. - powiedział Nejt i spojrzał na Candi, która kompletnie nic nie mówiła.
- Dobra, Audi, kręć, bo Cukierek myśli. - zaśmiał się cicho, a chwilę później przestał obejmować krukonkę. Zamiast tego chwycił swoją torbę i zaczął w niej czegoś szukać. W końcu z zadowoleniem wyjął z niego aparat i wstał. Skierował obiektyw na gryfonkę i zrobił jej zdjęcie.
- Cukierek myśli, więc trzeba to zapamiętać. Taki widok nie zdarza się często. - roześmiał się i wrócił na swoje miejsce, znowu obejmując Audi.

Kiedy w końcu nowy się odezwał odwróciła wzrok w jego kierunku przyglądając mu się z zaciekawieniem, jakby go oceniała. Po chwili milczenia w końcu na jej ustach pojawił się uroczy, słodki uśmiech. Na początku wszyscy z pewnością brali Candice jako słodziutką, różową laleczkę..w końcu nie tylko od imienia ale od jej tego jakże czarującego uśmiechu. Okej wszystko w porządku, tylko jej oczy..wzrok pokazywał jaka na prawdę była. Zawsze można było tam dojrzeć wesołe iskierki i coś innego..czego nie da się dokładnie opisać słowami. Jakby jakąś zadziorność? Jeżeli w ogóle można było to tak nazwać. -Candice.- Mruknęła unosząc leniwie jedną z brwi, a na jej ustach pojawił się figlarny uśmieszek. Słysząc, że z ogniskiem nic nie wyszło wzruszyła tylko ramionami przenosząc swój wzrok na Nejciora. -Trudno. Zrobi się kolejne.- Powiedziała tonem 'i don't care'. Ej dobra nie usłyszała, albo zamyśliła się kiedy gryfon kazał jej kręcić. W ogóle za kogo on się miał, że KAZAŁ jej coś zrobić! A fe! Tak nie można. Z zamyślenia wyrwała ją Audi w której zaraz Cókierek znalazł się w ramionkach tuląc ją do siebie mocno. Słysząc komentarz Nejciora spojrzała się na niego obrażonym tonem i pokazała mu język a zaraz potem zaśmiała się. W końcu Collins nie umiała się obrażać. Nie zwróciła uwagi kiedy wyciągnął aparat, dopiero w momencie gdy coś mrugnęło jej przed oczami czyt. damn lampa błyskowa rzuciła oburzone spojrzenie Coastesowi ! Niech sobie nie myśli, że wszystko mu wolno. - Nie rób mi zdjęć. Prawa autorskie ! Zadzwoń do mojej sekretarki i ustaw się w kolejce. - Powiedziała niby to poważnie ale zaraz rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu rzucając załóżmy kępką trawy w Nejciora. Dobra coś jej tu nie grało. W końcu Candice nie została powiadomiona o tym, że Coates i Audi coś teges razem. Rzuciła tylko Audi spojrzenie te z tego typu - 'musimy potem pogadać' i uśmiechnęła się delikatnie z nutką tajemniczości.

Uśmiechnął się zadziornie słysząc komentarz o sekretarce. Ta to miała teksty... umiała dawać cięte riposty, za co bardzo ją lubił. Z nią można było się tłuc na same słowa, choć nie chciał tego próbować. Samobójstwo.
- Candi, kręć. Teraz Audi się zamyśliła, tak dla odmiany. - pomachał krukonce ręką przed twarzą. Zero reakcji. Ha, skoro się tak zamyśliła, to może jej zrobić co chce. Oczywiście bez przesady, nie przy ludziach. [xD]
Cofnął rękę, która ją obejmowała i zgarnął jej włosy na prawe ramię. Zaczął się zastanawiać jak się robi warkocza. Po chwili z lekko wysuniętym językiem i skupieniem na twarzy zaczął jej delikatnie splatać warkocza opadającego na bok. Kiedy w końcu skończył, kilka włosów wypadło z ogólnego splotu, lecz to nie psuło efektu.

Zamyśliła się. Wyjątkowo, bo nie zdarzało jej się to za często. Obudziła sie dopiero kiedy poczuła ciągniecie włosów. Spojrzała na chłopaka pytająco.
- A ty co? Kucharz, masażysta i fryzjer w jednym? - zapytała rozbawiona widząc warkocza. Idealny to on nie był, ale jak na pierwszy raz nie było źle.
- Dobra, ja zakręce - wywróciła oczami i wzięła butelkę. Zakręciła nia i wypadło na Candi. - Pytanie czy wyzwanie? - zapytała z błyskiem w oku.

- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. - zaśmiał się i pokazał Audi język. Rzeczywiście, to była prawda. Ale dowie się o nim wszystkiego w praniu. To znaczy w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy w Hogwarcie, już on się o to postara.
Widząc jak butelka wskazuje Candi parsknął śmiechem. Jeśli wybierze zadanie, będzie ciekawie. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że krukonka potrafi wymyślać zadania...

Patrzył na pannę prefekt i chłopaka. Wyglądali jak typowa para. Obejmują się, śmieją się ze sobą. Urocze do granic bólu. Westchnał cicho i pił powoli alkohol. Słysząc imię dziewczyny uśmiechnał sie szerzej.
- Słodkie imię. - powiedział z uśmiechem na ustach mrugając do niej lekko. Może Krukonkę sobie odpuści i zacznie do Gryfonki? Zobaczymy, chociaż z Krukonką byłoby więcej zabawy i trudniej by było co mu sie podobało i nakręcało go to. Pokręcony z niego człek.

No więc z zaciekawieniem obserwowała to co się działo hmm.. między tą dwójką i na prawdę oczekiwała jakiś wyjaśnień. No może nie w tym momencie. Ale dorwie kiedyś każde z osobna i potorturuje nieźle. Więc niech się boją. A propo słodyczy te ich teksty były mega słodkie, że Cukierkowi aż zrobiło się dziwni, trochę się zdegustowała. Kątem oka spojrzała na Kaja który najwyraźniej równie był niezadowolony z tego co działo się tuż pod ich nosem. Widziała w jaki sposób patrzy na Audi...no cóż nie dziwiła mu się, krukonka była piękna, poza tym jej magiczny urok przyciągał wszystkich na około. No ale Cukierek jakoś się już do tego przyzwyczaił. Zaśmiała się kiedy wypadło na nią. Pytanie czy rozkaz.. Jej oczy zabłysnęły niebezpiecznie. Po chwili wyszczerzyła białe ząbki w szerokim i łobuzerskim uśmiechu. -Wyzwanie.- Powiedziała iście kokieteryjnym tonem i wygięła nieco w górę jedną z brwi jakby czekając na to co zaraz się stanie. Kiedy nejcior wybuchnął śmiechem zmierzyła go tylko krytycznym wzrokiem i prychnęła.

Wywrócił oczami. Przecież nie zachowują się jak jakaś zakochana para! Śmiać się nie można? Przesadzają. Oboje z Audi są po prostu dobrymi przyjaciółmi, z kilkoma przeżyciami...
Spojrzał zaciekawiony na krukonkę. Liczył na jej inwencję twórczą związaną z wymyśleniem zadania, ponieważ Cukierek jeszcze z nimi nie grała. Musiała poczuć na własnej skórze jak się gra z Nejtem i Audi. Szkoda, że nie było jej wtedy w Pokoju Życzeń... Miałaby co wspominać.

Zamyśliła sie chwile co by można dać dziewczynie za zadanie. Sama nie widziała tego jak się zachowują z Nejtem. To było tak naturalne że jakby sie zachowywali inaczej to byłoby dziwnie. Przynajmniej dla niej.
- Może na początek... Wymień się z bluzkami z Kayem. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Nie był to jakiś bardzo zajebisty pomysł ale dzisiaj chyba była wypruta z wszelkiej inwencji twórczej.

Uniósł zdziwiony brwi słyszac zadanie dziewczyny. Wzruszył jednak tylko ramionami i ściagnął z siebie koszulkę. Podał ją dziewczynie z uśmiechem na ustach.
- Nie śmierdzi, nie bój się. - powiedział rozbawiony. Dziwne były te zadania, ale to pierwsze może dlatego. Miejmy nadzieje że potem będzie lepiej.
A co do przemyśleń Nate`a... Właśnie tak to wyglądało z zewnątrz.

Śledził wzrokiem ich wymianę koszulek. Kiedy Kay założył koszulkę Cókierka, nie mógł się powstrzymać od cichego śmiechu. Wyglądał jak pedałek, ale nie powiedział tego na głos. Nie musiał tego wiedzieć, prawda?
- Candi, kręć. - powiedział starając się nie wybuchnąć śmiechem.

[Żeby nie było trudno odmieniać mojego imienia po prostu pisz Nejt xP ]

Spojrzała się na Audi z miną wtf i głośno się zaśmiała. -Przecież moja bluzka nie wejdzie na niego !- Oznajmiła jej rozbawiona. -Wariatka- Stwierdziła śmiejąc się pod nosem i pokazała język Audi.No ale dobra, zadanie to zadanie. Poczekała aż Kaj zdjął koszulkę i mimowolnie uśmiechnęła się przy tym szeroko. W końcu miała na co popatrzeć. Wzięła od niego koszulkę a do jej nozdrzy wdarł się przyjemny zapach męskich perfum. -Ładne perfumy.- Skomentowała tylko unosząc w górę jeden z kącików ust. Oczywiście specjalnie się guzdrała ze ściąganiem koszulki by móc jak najdłużej podpatrzeć fajny sześciopak chłopaka. W końcu kiedy ściągnęła z siebie koszulkę dała mu ją. -Chociaż moim zdaniem lepiej wyglądasz bez.- Uśmiechnęła się cwaniacko. Za chwilę potem nałożyła na siebie jego tshirt co by nie paradować w samym staniku. Rzuciła wymowne spojrzenie Audi. Jakby ją chciała zeswatać ! -Daj butelkę teraz ja.- Oznajmiła biorąc butelkę za szyjkę i pokręciła ją i uwaga uwagaaaaa wypadł NEJCIOR. Wyszczerzyła ząbki w łobuzerskim uśmiechu. -Prawda czy wyzwanie?- Zapytała tonem zwiastującym cooś zuueeggoo.

Zasmiała sie widzac jak zmieniają sie koszulkami. Na dłużej zatrzymała spojrzenie przy półnagim Kayowi. Faktycznie było na co popatrzeć. Widzac wzrok przyjaciółki uśmiechnęła się tylko niewinnie do niej. Ona miałaby ją próbowac zesfatać? Hahaha, no może troche. Ale tylko tak minimalnie. Kiedy wypadł Nejt uśmiechnęła sie lekko podnosząc głowe z jego ramienia. Zerknęła na Nad która się nie odzywała. Zasnęła czy jak?