Gabinet

No dostałby, ale Saphira na szczęście nie wie o czym myśli. Patrzył jak pije z butelki. Kiedy odchyliła głowe jego wzrok automatycznie przeniósł sie na szyję i dekolt nauczycielki. Zacisnął lekko pięści w kieszeniach.
- Nie wiem, to pani jest nauczycielką. Pani powinna zachęcać uczniów do nauki. - powiedział spokojnie nie zdradzając jak bardzo na niego działa to wszystko. Pewnie dlatego ze jest nauczycielką. cholernie pociągającą nauczycielką. Takie to powinny być zamykane w zakonach żeby nie kusiły biednych, młodych mężczyzn w szkołach.

No ma szczęście. Miałaby uczyć w zakonie? Przestała machać nogami i wyciągnęła butelkę w jego stronę. Była dzisiaj w dziwnym nastroju. I dystans jaki zawsze wytwarzała między sobą, a uczniami był znacznie mniejszy. Zaśmiała się lekko.
- Pomóż mi coś wymyślić. - Poprosiła lekkim tonem.
- No chyba, że mam Ci po prostu dodać punkty, albo coś... - Równie nudnego, chciała powiedzieć jednak nie dokończyła.
- Masz papierosa? - Zapytała nagle czując dziwną ochotę zapalić.

Zaśmiał się cicho i wyciągnął paczkę papierosów. Podał kobiecie z lekkim uśmiechem biorąc butelkę. Stanął przed nią i westchnął cicho pijąc powoli. Po chwili oddał jej butelkę i przyglądał się jej jakby się zastanawiał.
- A myślałem, ze ma pani większą wyobraźnię. - powiedział spokojnie i lekko wyzywajaco. Sam też wyciągnął papierosa i odpalił patrząc na nią cały czas, Tylko tyle? Dodanie punktów? Równie dobrze mógł nie robić tego wypracowania. To go raczej nie zachęci do oddawania ich w czasie. Jakoś nie zależało mu na punktach. No dobra, chciał zeby ślizgoni byli lepsi od gryfonów ale i tak są z tego co widział. Kiepska zachęta. Liczymy na większą inwencję ^^

Postawiła butelkę na biurku i zeskoczyła z biurka. Podeszła do szafki przy okazji, przypadkiem zahaczając biodrem o jego biodra. Wzięła z szafki popielniczkę i wróciła na swoje wcześniejsze miejsce.
- O moją wyobraźnię się nie martw. - Fakt, miała ja bardzo wybujałą.
- Po prostu masz jedyną, niepowtarzalną okazję, mieć jakieś specjalne życzenie, które spełnię. - Usmiechając się równie wyzywająco, odpaliła papierosa i zaciągnęła się nim głęboko, powoli wypuszczając dym z ust.

Uniósł brwi zdziwiony.
- Każde życzenie? Dosłownie każde? - zapytał z tajemniczym uśmiechem i błyskiem w oku.
Nie był pewien czy nauczycielka wie na co się pisze, ale no trudno. To już jej sprawa. Jeżeli się zgodzi na każde życzenie nie będzie miała odwrotu. Już on się postara zeby to było hm... przyjemne życzenie. Takie na które by się normalnie nie zgodziła. Czekał troche niecierpliwie na to co odpowie. Jednak nie pokazywał tego po sobie. Cały czas spokojnie palił co jakis czas strzepując popiół do popielniczki przez co momentami byli bardzo blisko siebie. Zauwazył ze panna Durand ładnie pachnie.

Wiedziała doskonale jak na niego działa. I chyba pierwszy raz w życiu tak strasznie ją to podniecało. może dlatego, że to było zakazane? Jakikolwiek, nawet niewinny flirt między nimi... jeśliby się wydał natychmiast straciłaby prace. Znów przygryzła wargę, zastanawiając się chwilę. Nie wyglądał jak nastolatek, poza tym był bardzo przystojny, co panna Durand zauważyła już dawno. Ciekawiło ją jakie życzenie może mieć.
- Myślę, że tak. Więc co konkretnego masz na myśli? - Zapytała znów figlarnie się uśmiechając.

Zakazane zawsze najlepiej smakuje.
- Chciałbym uprawiać z panią seks. - powiedział spokojnie uśmiechając się pod nosem.
Patrzył na jej reakcję zaciekawiony. W sumie to nie był nawet zawstydzony tym jak bezpośredni był. No bo czego miał się wstydzić? Kręciła go strasznie. Była dojrzałą kobietą i tak samo jak jej podobało mu się to ze to jest zakazane. Dopalił wreszcie i zgasił papierosa. Wziął butelkę i spokojnie upił łyka. Zachowywał się zupełnie jakby nie prosił jej właśnie o seks.

Uśmiechnęła się zadowolona słysząc jego sowa. Odważny był i to bardzo. I to własnie jej si e podobało. Ta sytuacja podniecała ją coraz bardziej. Westchnęła cicho, ledwo dosłyszalnie. Patrząc na niego z błyskiem w oku uniosła nogę i zmysłowo przesunęła stopą po jego udzie, przesuwając nią w górę i do wewnątrz nogi w okolice jego męskości.
- A wiesz, że to jest kategorycznie zakazane? - Zapytała z prowokującym uśmiechem na ustach.

Zaśmiał się cicho.
- Wiem o tym. Ale to też. - pokazał na jej papierosa. - I to. - wskazał na butelkę którą miał w rękach. - A także to. - zerknął na jej stopę. Potem uniósł wzrok na kobiete i bez żadnego ostrzeżenia pocałował ją gwałtownie. Szybko się jednak odsunął. - No i oczywiście to. - powiedział patrząc na nią z uśmiechem na ustach. To wszystko było zakazane, a jednak jakoś to robili. Powinni już ich dawno wywalić ze szkoły.

Zaśmiała się lekko, uważnie go obserwując. Oddała pocałunek. Czułą niedosyt kiedy tak szybko się skończył. Zgasiła papierosa i wciąż z tym prowokującym uśmiechem chwyciła go za pasek od spodni i przyciągnęła do siebie, spokojnym, dziwnie zmysłowym ruchem.
- I co zamierzasz mnie wydać? - Zapytała figlarnie, przesuwając lekko paznokciami po skórze a jego brzuchu, tuż nad paskiem. Nikomu nie przeszkadzało, że sobie czasem wypiła trochę wina. jednak gdyby dyrektor dowiedział się o tym, że piła z uczniem a juz zwłaszcza o tym co dzieje się teraz natychmiast straciłaby prace. A tego by nie chciała.

No to przykro nam. Profesor Snape został wysłany z polecienia pani dyrektor do panny Durand w sprawie ustalenia zajęć do końca roku dla starszych klas. Kiedy wszedł zastał dziwny widok nauczycielki z uczniem. Przejechał wzrokiem po gabinecie i uśmiechnął się złośliwie.
- Minus pięć punktów dla Slytherinu za palenie i picie na terenie szkoły, panie Cardin. Do tego zapraszam do gabinetu pani dyrektor. - mimo że był opiekunem Slytherinu musiał zadziałać. Niestety. Przeniósł wzrok na nauczycielkę. - A pani jest wzywana do gabinetu pani dyrektor. I widze ze na ustaleniu grafiku się nie skończy. - powiedział złośliwie. To on miał być nauczycielem od OPCM! Założył ręce na piersi czekając aż wreszcie skończą i ruszą się stąd.

Uśmiechnął się pod nosem nie protestując przed tym co robiła kobieta. Już chciał znowu ją pocałować kiedy usłyszał ze drzwi się otwierają. Widzac w nich profesora Snape`a natychmiast odskoczył od kobiety. Słyszac co mówi westchnął cicho. Super, wywalą go ze szkoły. Jeszcze tego mu brakowało.
- Tak, jest profesorze. - powiedział niezadowolony i wyszedł z gabinetu.

To zabawne, bo ona wolałaby uczuć eliksirów. Jak tylko drzwi się otworzyły zabrała ręce z brzucha chłopaka. Popatrzyła na Snape'a ze spokojem i opanowaniem.
- Czyżby? - Popatrzyła na niego spod uniesionych brwi. W sumie nie miała się za bardzo czego bać. Snape nie nakrył ich na niczym konkretnym. Cardin stał przed nią, a ona siedziała na biurku. Nie mógł dostrzec, że się dotykają.
- Picie i palenie? Przepraszam profesorze Snape ale czy widzi pan, aby Cardin miał w ręku alkohol albo papierosa? - Uśmiechnęła się wrednie. Choć była młoda, nie bała się Snape'a. Poza tym była pewna siebie. Jej kompetencje były wielkie i McGonnagall tak łatwo jej nie wywali, zwłaszcza, że teraz nic jej nie udowodnia.
- Przypominam, że to mój gabinet. Stąd popielniczka i butelka. - Wyjaśniła, wręcz ze słodkim uśmiechem. W gabinecie miała prawo pić i palić.
- Poza tym, gdzie podziały się pańskie maniery? Po raz kolejny przypominam, że to mój gabinet i nie może pan sobie tu wchodzić jak do siebie bez pukania.

Uśmiechnął się złośliwie.
- Nie ma pani dyskutować tylko iść do profesor McGonagall. Za trudno zrozumieć? - powiedział wrednie. Kiedy Cardin go wyminął nawet na niego nie spojrzał. Głupi nieodpowiedzialny dzieciak. Aż żałował że ma go u siebie w domu. Patrzył jeszcze chwile na nią, a potem odwrocił się na pięcie.
- Teraz. - powiedział stanowczo patrząc na jej strój. Po chwili jednak już go nie było w gabinecie.

Spojrzała na niego jak na idiotę. No i chyba nic dziwnego.
- Nie jest pan moim przełożonym. - Powiedziała wciąż spokojnym, opanowanym tonem.
- A pana zachowanie jest karygodne. - Pokręciła głową z niedowierzaniem. Ruszyła do prywatnych pomieszczeń, aby przebrać się w bardziej oficjalny strój, czyli małą czarną i buty na obcasie, oraz pozbyć farby z ciała i doprowadzić włosy do porządku, I już po chwili ruszyła do gabinetu McGonnagall z papierami odnośnie grafiku.

Kolejny rok szkolny... Deszczowa pogoda doprowadzała ją do szału. Sprawdziła już wszystkie wypracowania, wzięła długą kąpiel, a teraz po prostu siedziała wygodnie w swoim fotelu, z bosymi stopami na biurku. W tle leciała cicha spokojna muzyka, a nauczycielka trzymała w dłoni skręta i głęboko się nim zaciągała. Głowę miała opartą na krześle, nieco odchyloną do tyłu, włosy rozpuszczone, a oczy przymknięte. Stanowczo jej humor znacznie się poprawił. Nie lubiła takich dni, ale znała wiele sposobów, aby poczuć się lepiej. Nuciła cicho pod nosem.

A co tu Ryan robił? Ciężko to powiedzieć, załóżmy że się zgubił. Jaka była prawda, tego się nikt nie dowie. W końcu ciężko rozszyfrować co siedzi w głowie ślizgona. Nawet nie pukał tylko po prostu wszedł do gabinetu i usiadł na krześle naprzeciwko nauczycielski. Patrzył łakomie na skręta którym się zaciągała. - To jest zakazane, pani profesor. - powiedział spokojnie, tak jakby przed chwilą wcale się nie wepchnął do jej gabinetu.

Nie usłyszała otwieranych drzwi. Zauważyła jednak Ryana, podnosząc na niego leniwie jedno oko. Bezczelny gówniarz. Ale... Lubiła go. Było coś niesamowicie ekscytującego w Ryanowej bezczelności.
- Tak samo jak wchodzenie do mojego gabinetu bez pukania. - Odparła robiąc surową minę w stylu McGonnagall. Zaciągnęła się jeszcze raz, mrużąc rozkosznie oczy i wyciągnęła skręta w jego stronę. Częstowała ucznia trawą. Trochę chore. Ale była naprawdę w dobrym humorze, a Ryan, to nie taki zwykły uczeń.

Aj tam od razu bezczelny. Po prostu lubił ryzyko. Z drugiej jednak strony nie lubił się przemęczać... To chyba w pewnym stopniu zaprzecza sobie nawzajem, ale co tam.
- To niech mnie pani ukarze. - powiedział z leniwym uśmiechem na ustac. Przed przyjściem tutaj spalił może dwa buchy z skręta. Dlatego teraz nie odmówił i wziął zioło od pani profesor. Zaciągnął się i leniwie wypuszczał dym z ust.

Tylko trochę. Chociaż w sumie można ryzykować wcale się nie przemęczając. Uśmiechnęła się rozbawiona.
- Po co? - Spojrzała na niego uważnie. Była zupełnie rozluźniona, odprężona i szczęśliwa. Zerknęła na swoje stopy na biurku, uznając kolor lakieru na paznokciach za bardzo ładny. jednak już po chwili wróciła wzrokiem na Ryana.
- Czego tu w ogóle szukasz? - Zapytała nagle zaciekawiona.

Wzruszył ramionami.
- Po to aby było odrobine zabawniej. - odparł nie zastanawiając się długo nad odpowiedzią. W końcu to była proste pytanie.
- Rozrywki. - odparł krótko. Spojrzał na nauczycielkę i wziął jeszcze jednego bucha. Potem jej oddał skreta. Tak, tak. Dzień dobroci dla zwierząt.

- Zabawna kara? - Spojrzała na niego lekko unosząc brwi.
- Chyba nie mam pomysłu. Może sam wymyślisz karę dla siebie? - Spojrzała na niego nieco wyzywająco. Szczerze mówiąc już nie pamiętała za co miała go karać. Zabrała skręta i zaciągnęła się głęboko, rozkosznie mrużąc oczy. Dopiero po tej czynności odpowiedziała.
- Rozrywki? No nie wiem... W tym zamku jest wyjątkowo nudno ostatnio... - Powiedziała robiąc minkę niezadowolonego dziecka.

- Nie. Kara nie ma być zabawna, tylko wnieść coś do tego ponurego i nudnego życia. - powiedział tonem jakby tłumaczył coś oczywistego małemu dziecku.
Patrzył na nią przez chwilę kiedy się zaciągała. Sam też próbował sobie przypomnieć po cholerę ta kara. Z drugiej jednak strony wystarczyło mu to, że będzie kara. Bo myslał o takiej mniej grzecznej karze. A przynajmniej miał na nią nadzieję.
- To ty tu jesteś nauczycielką, ty masz kary wymyślać. - powiedział niezadowolony, że sam miał myśleć. Wyciągnął paczkę fajek i odpalił sobie jednego.

Zgasiła skręta i spojrzała na niego nieco zaczerwienionymi oczami. Zabrała nogi z biurka i przespacerowała się po pokoju tanecznym krokiem. Nagle przypomniała sobie zajęcia gimnastyki artystycznej, które uwielbiała w dzieciństwie i w czym była naprawdę dobra, do czasu kontuzji przez która musiała z tego zrezygnować. Nadal była jednak wyjątkowo gibka i rozciągnięta. Wyjęła z szafki butelkę wina i dwa kieliszki po czym wróciła do biurka. Napełniła kieliszki alkoholem i spojrzała na ślizgona.
- A więc... najlepszą kara dla Ciebie, będzie brak kary. - Powiedziała z uśmiechem chochlika.

Patrzył na nią z ledwo ukrywanym zainteresowaniem. Co tu dużo mówić, nauczycielka go kreciła i robił podchody od dobrego roku. Dobrze by było gdyby teraz wreszcie coś wyszło. Chociaż właśnie na to się zanosiło więc jeszcze lepiej. Skrzywił się słyszac jej słowa.
- No to faktycznie mnie ukarałaś. - powiedział niezadowolony i wziął jeden kieliszek wina.

Ta dziwna sytuacja między nimi ciągnęła się już długo i bardzo jej się podobała. Wprawdzie rozsądnie myśląc nie zamierzała robić nic ponad to co już się stało. jednak w obecności chłopaka miała czasem ochotę... No cóż, na coś co było bardzo nie na miejscu. I baardzo niedozwolone. Upiła łyk wina, patrząc na niego z prowokującym uśmiechem.
- Kara nie powinna być chociaż trochę dotkliwa, no nie?

Za to on bardzo chciał przejść do czynów. Nie był tylko pewien czy nauczycielka go tylko tak zwodzi czy też będzie czegoś chciała. Poza tym druga sprawa, że ktoś może wejść. To jednak było najmniej ważne. Był już tak upalony, że mógłby to robić na biurku Snejpa w czasie gdyby on sprawdzał sprawdziany.
- Kara miała być fajna. - powiedział marudnie.

Wizja robienia tego na biurku Snape'a była całkiem kusząca... Oczywiście nie z jego właścicielem. Ale jego mina byłaby bezcenna! Cath nie cierpiała nauczyciela eliksirów i okazywała to przy każdej nadarzającej się okazji. Ona sama czuła się równie ciekawie... Upalona, podpita... Świat wydawał się taki przyjemny i kolorowy i w ogóle! Chwyciła różdżkę i machnęła nią w kierunku drzwi. Tak dla pewności... Nie chciała kolejnej bezczelnej wizyty mistrza eliksirów. W zasadzie sama nie wiedziała jeszcze czego chce. Zobaczymy prawda?
- Jakby była fajna to byłaby nagrodą, a nie karą. A za co miałabym Cie niby nagradzać? - Zapytała z pokrętnym uśmiechem.

Kolejna wizyta Mistrza Eliksirów nie była tutaj wskazana. Wolał nie myśleć co mu zrobi jakby znowu tutaj przyszedł. Nawet jeżeli by nic wielkiego nie robili. Po prostu nie lubił niezapowiedzianych wizyt. Cyba nikt nie lubił, prawda?
- Za to, że jestem, za to że przybyłem cie ratowac od nudy. Jest wiele powodów dla których mogłabyś mnie nagrodzić. - powiedział z uśmiechem na ustach.
Dopił do końca wino i odstawił kieliszek. Po chwili stwierdził, że nie będzie się bawił i od razu z gwinta wypił kilka długich łyków.

Oczywiście, że nie. Chociaż z drugiej strony wizyta Ryana także była niezapowiedziana. Jednak wcale jej nie przeszkadzała.
- Tak? A więc ratuj mnie. - Powiedziała rzucając mu bardzo prowokujące spojrzenie i uśmiechając się seksownie. Sięgnęła po kieliszek i wciąż go obserwując upiła małymi łykami odrobinę. Nie spieszyła się w piciu, bo i po co?

Wywrócił oczami.
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie. - mruknął do siebie i wstał. Rozprostował kości a potem zgasił papierosa w popielniczce. Podszedł do nauczycielki i bezceremonialnie ją pocałował. Zioło, alkohol, wrodzona odwaga do tego typu rzeczy? Nie ważne co to było, ważne, że wreszcie się zrobiło przyjemnie.

Zaśmiała się tylko lekko, a już po chwili poczuła jego usta na swoich. Jego pocałunek był niesamowicie podniecający. Może właśnie dlatego, że zakazany? Lubiła odważnych facetów. Takich, którzy bezceremonialnie biorą czego chcą. Nadała pocałunkowi leniwe, acz zmysłowe tempo dotykając równocześnie dłonią jego policzka. Oderwała się na chwilę od jego ust i spojrzała mu w oczy z figlarnym uśmiechem. Nie powinna tego robić... Ale chciała. A miała w zwyczaju robić to na co ma ochotę.
- Całkiem ciekawy sposób na zabicie nudy. Jeszcze jakieś pomysły?

Nie pozwolił jej jednak długo dominowac w tym pocałunku. Mogła nadawać takie tempo jakie tylko chciała, ale to on prowadził i nie dał sobie tego zabrać tak łatwo. Wreszcie praktycznie bezkarnie mógł ją pocałować. No bo szanse że ktoś tutaj wejdzie były nikłe. A i pani profesor nie wyglądała na zbyt chętną żeby wołać o pomoc, czy coś w tym rodzaju. Lepiej być nie mogło.
- Ja zacząłem, twoja kolej.

Zaśmiała się wesoło. Podniosła się z krzesła żeby nie musiał się aż tak nad nią pochylać. Oczywiście pochylać się nadal musiał, w końcu wysoka to ona nie była.
- Okay. - odparła tylko z uwodzicielskim uśmiechem. Stała blisko niego, ale nie za blisko. Powolnymi, spokojnymi ruchami zaczęła rozpinać guziczki jego koszuli, zerkając mu cały czas prowokacyjnie prosto w oczy. Starała się nie dotykać go przy tym. Kiedy już skończyła przejechała, paznokciami po jego torsie aż po linie spodni. Był bardzo ładnie zbudowany. Przygryzła lekko wargę przyglądając mu się z zadowoleniem.
- Więc co dalej? - Chyba połapała się w tej zabawie nie? Najpierw on coś robi, później ona.

Tak, właśnie na tym polegała ta zabawa.
Patrzył z uśmiechem na to jak nauczycielka go rozbiera. Tamci mogli mówić co chcieli, ale seks z nauczycielem na bank był zajebisty. I do tego jeszcze adrenalina. Oczywiście o ile nauczyciel był dobry w łóżku. A póki co zapowiadało się na to, że pani Durand doskonale wie co ma robić, żeby było dobrze. Schylił się do jej ust, tylko zamiast ją pocałować objął kobietę i posadził ją na biurku. Dopiero wtedy zabrał się za zdjemowanie z niej koszulki przy okazji całując ją po szyi. Kiedy już to zrobił odsunął się z lekkim uśmiechem.
- Zabawę czas zacząć. - mruknął cicho bardziej do siebie niż do niej.

Grzecznie pozwoliła posadzić się na biurku i patrzyła na niego nieco przymrużonymi oczami kiedy ją rozbierał. Dotyk jego ust na szyi był tak przyjemny, że cicho zamruczała. Zabawa zapowiadała się naprawdę ciekawie. Wsunęła dłoń za pasek od spodni chłopaka i przyciągnęła go do siebie jeszcze bliżej. Polizała płatek jego ucha, a następnie lekko go przygryzła. W tym samym czasie zdjęła z niego rozpiętą wcześniej koszulę, która wylądowała na ziemi. Teraz mogła wodzić paznokciami po jego plecach i ramionach. Nie myślała teraz nad tym co robi, że Ryan jest jej uczniem i w ogóle. teraz była po prostu ciekawa jaki jest w łóżku. Prawdę mówiąc już wcześniej się nad tym zastanawiała. Na koniec pocałowała jego usta. Mocno, dziko, trzymając dłoń na jego karku.

W sumie to było całkiem zdrowe, jakby popatrzeć z odpowiedniej perspektywy. W końcu gdyby nie zaspokoili swojej ciekawości, a by byli mocno ciekawi mogliby zrobić coś głupiego. Dlatego w sumie dobrze, że teraz wylądują w łóżku.
Kiedy nauczycielka zdjęła z niego koszulkę usmiechnął się pod nosem. Powoli cierpliwość mu się kończyła i już chciał uprawiać seks. Z drugiej jednak strony stwierdził, że cierpliwość się opłaca. Rozpiął spodnie pani profesor i jednym ruchem je ściągnał. Teraz siedziała przed nim jedynie w bieliźnie i cholernie go to nakrecało.

Tak, jeszcze by się na siebie rzucili na zajęciach, albo na korytarzu i dopiero byłyby kłopoty! Siedziała na biurku w seksownej czarnej bieliźnie, czując się z tym niesamowicie dobrze. Długie, gęste włosy opadały jej na ramiona, usta były wilgotne, a oczy błyszczące. Uśmiechnęła się drapieżnie i zaczęła całować jego szyję równocześnie kładąc dłoń na jego udzie i powoli przesuwając ją w górę w okolice krocza ślizgona.

Patrzył na nią z lekko błyszczącymi oczami. Naprawde, było na co popatrzeć. Po cwili stwierdził jednak, że nie warto tylko patrzeć. Odchylił głowę, dając jej się całowac przy okazji wodzac dłońmi po ciele nauczycielki. Gdy doszedł do piersi pieścił je przez materiał stanika. Po chwili jednak bezceremonialnie go ściągnął. Zbędna odzież.

Jego dotyk był niesamowicie przyjemny. Zwłaszcza teraz. Rozpięła pasek od jego spodni a kiedy pozbawił ją stanika odchyliła się nieco do tyłu, jakby dumnie prezentując swoje duże, kształtne piersi. Objęła nogami biodra chłopaka i chwyciła jego dłoń. Polizała jeden z jego palców, a następnie wzięła go do ust i lekko possała, patrząc mu przy tym prowokująco w oczy.